W ostatniej, dziesiątej kolejce grupy drugiej, zmierzyły się zespoły, które w eliminacjach przegrały tylko raz. Tyle że Niemcy pozostałe osiem meczów wygrali. Polakom obok pięciu zwycięstw, zdarzyły się jeszcze trzy remisy. Wystarczy pokonać Niemcy Sytuacja była jasna - "biało-czerwoni" musieli wygrać, by zakwalifikować się do barażów. Trudno było bowiem liczyć na potknięcie Izraela z San Marino, który tracił do Polski dwa punkty, ale miał lepszy bilans bezpośrednich meczów. Teoria była więc prosta, ale w praktyce oznaczało, że podopieczni trenera Macieja Stolarczyka musieli wznieść się na wyżyny, by pokonać Niemców. Ta reprezentacja zawsze jest wyzwaniem dla każdego rywala. Polacy mogli liczyć na prawie 15 tysięcy kibiców i mieli małą psychologiczną przewagę - w pierwszym meczu pokonali niemiecki zespół aż 4-0. Z drugiej strony goście pałali żądzą rewanżu za to upokorzenie. Ośmiu nowych w składzie O tym jak szybko zmienia się piłka młodzieżowa pokazała też jedenastka, jaką wystawił przeciwko Niemcom w porównaniu z tą sprzed siedmiu miesięcy. Tylko trzech zawodników zagrało w obu meczach od początku - Jakub Kiwior, Łukasz Poręba i Michał Skóraś. Od początku Polacy ustawili się z tyłu i czekali na okazję do kontrataku. I było kilka dobrych akcji - najlepszą w 11 minucie zmarnował Kacper Kozłowski, który z około 16 metrów kopnął obok bramki. Kolejną okazję sam sobie wypracował Bartosz Białek, ale wypychany przez obrońcę nie był w stanie z ostrego kąta pokonać Nico Mantla. Po chwili po rzucie wolnym Sebastian Walukiewicz źle trafił głową w piłkę. Goście odpowiedzieli minimalnie niecelnym strzałem Joshy Vangomana. Piękna bramka Białka W 25. minucie Niemcy objęli prowadzenie. Ariel Mosór nie zrozumiał się z Walukiewiczem i zbyt krótko wybił piłkę, do której dopadł Youssoufa Moukoko i mocnym strzałem pokonał Cezarego Misztę. Polacy próbowali szybko odpowiedzieć i grali całkiem dobrze. Najpierw jednak Białek źle strzelił głową. Kilka minut w dużo trudniejszej sytuacji napastnik Vfl Wolfsburg zachował się dużo lepiej i z około 11 metrów, też uderzeniem głową doprowadził do wyrównania. Gospodarze zaczęli jeszcze mocniej naciskać rywali. Świetnie grał Białek - po kolejnym dobrym podaniu Kozłowskiego mimo dwóch rywali na plecach zdołał oddać strzał, ale bramkarz odbił. Polacy walczyli, ale marnowali okazje Po przerwie piłkarze trenera Stolarczyka mieli świetną okazję, by objąć prowadzenie. Kozłowski doskonale zagrał do Skórasia, ale ten trafił w poprzeczkę. Po chwili blisko gola był Kozłowski, ale naciskany przez obrońcę z trudem oddał strzał. Blisko gola byli też Niemcy, ale piłkę sprzed linii bramkowej wybił Białek. Biało-czerwoni mieli kolejne okazje, ale je marnowali. Skóraś najpierw strzelił minimalnie niecelnie, po chwili był sam przed bramkarzem (świetne podanie Białka), tyle że zwlekał ze strzałem aż w końcu niecelnie podał. Polacy grali naprawdę dobrze, ostro, ofiarnie i byli zdeterminowani. Wciąż jednak brakowało kropki nad i. W 74. minucie doskonałe podanie Łukasza Poręby zmarnował Mariusz Fornalczyk. Nadzieje na awans rozwiał Moukoko, który wykorzystał podanie z głębi pola. Polska - Niemcy 1-2 (1-1) Bramki: Białek (35.) - Moukoko (25., 84) Polska: Miszta - Walukiewicz (68. Gruszkowski), Mosór, Kiwior, Karbownik (85. Pieńko)- Lederman (58. Fornalczyk), Poręba, Kozłowski - Łakomy (58. Kałuziński), Białek (68. Benedyczak), Skóraś. Niemcy: Mantl - Vangoman, Kotchap, Thiaw (49. Bisseck), Katterbach - Osterhage (68. Flick), Martel - Burkardt, Samardzić (62. Lemperle), Alidou (82. Fischer) - Moukoko. Żółte kartki: Kałuziński, Kozłowski, Fornalczyk - Bisseck. Widzów: 11732.