Są nowe informacje w sprawie podsłuchu, który na początku października został wykryty w gabinecie prezesa PZPN Cezarego Kuleszy. Jak dowiedziała się Interia, urządzenie jest w rękach biegłego od około czterech tygodni. Opinia wciąż nie została jednak jeszcze wydana, a sprzęt nie wrócił do Policji. Ze słów rzecznika prasowego Komendy Rejonowej Policji w Warszawie na warszawskiej Ochocie, która prowadzi sprawę, może wynikać, że organy ścigania zawęziły już grono potencjalnych sprawców do pewnej grupy osób. - Na tę chwilę nie możemy powiedzieć kogo podejrzewamy z grona osób, które typujemy jako potencjalnego sprawcę lub sprawców tego czynu – mówi Interii Karol Cebula, podkomisarz i rzecznik prasowy z Komendy Rejonowej Policji Warszawa III. Podsłuch w PZPN. Policja: Opinii biegłego jeszcze nie ma Przypomnijmy, na początku października gruchnęła wiadomość o wykryciu podsłuchu w gabinecie prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej. Z raportu firmy specjalistycznej, która go zlokalizowała podczas czynności rutynowych wynika, że urządzenie zostało podłożone najprawdopodobniej w dniach 9-22 sierpnia, a więc w czasie wyborów nowego prezesa PZPN, ( 18 sierpnia przyp. red.). Wiadomo też, że jest to urządzenie radiowe dające możliwość podsłuchu na odległość około 1-2 kilometrów. - Przesłuchaliśmy już osoby, jeśli chodzi o urządzenie rejestrujące. Potwierdzam, że sprzęt trafił do biegłego z wnioskiem o wydanie opinii. Póki co jeszcze do nas nie wrócił, nie otrzymaliśmy także opinii. Postępowanie jest cały czas w toku, wciąż mamy do wykonania szereg czynności. Ale też wiele czynności zostało już zrobionych, nie mogę zdradzić co konkretnie. To praca bardzo żmudna i dochodzeniowa. Wykonane w toku postępowania czynności nakreślają nam bardziej przebieg zdarzenia oraz okoliczności w których mogło zostać dokonane – dodaje Karol Cebula, podkomisarz i rzecznik prasowy z Komendy Rejonowej Policji Warszawa III. Znaleziony w gabinecie prezesa PZPN nadajnik o częstotliwości 418.000 MHz był aktywny w pozycji (ON), posiadał antenę i wbudowany mikrofon. Czas jego pracy firma specjalistyczna określiła na około 90-120 dni. Prezes PZPN dla Interii: Czy ja samoloty kradnę? Całej sprawie pikanterii dodaje fakt, że urządzenie rejestrujące dźwięk zostało podłożone najprawdopodobniej w czasie wyborów szefa związku, po tym jak dziewięcioletnią kadencję zakończył Zbigniew Boniek. To jeszcze bardziej spotęgowało lawinę spekulacji. Tuż po wykryciu podsłuchu prezes PZPN Cezary Kulesza w rozmowie z nami poddawał w wątpliwość sens podsłuchiwania go. - Czy ja samoloty kradnę? W biurze prowadzimy rozmowy, czasem typowo męskie, ale nie mamy nic do ukrycia – mówił nam szef PZPN. Po wykryciu podsłuchu, w Polskim Związku Piłki Nożnej zlecono kontrolę, która ujawniła braki w systemie bezpieczeństwa siedziby oraz szereg nieprawidłowości. PZPN zlecił wykonanie audytu mającego na celu wykazanie wszystkich nieprawidłowości. Zbigniew Czyż