"Najlepiej trafić ich na samym początku. Tego typu drużyny grają głównie "na ambicji", bo umiejętności za wiele nie mają. I dopóki trzymają 0:0, to jest ciężko" - powiedział Podolski w "Super Expressie". "Najgorsze, co może być, to remisować z nimi do przerwy. Bo w szatni jeszcze bardziej się "napompują" i potem zaciekle się bronią. Ale my załatwiliśmy wtedy sprawę bardzo szybko. Trafiłem na 1:0 w 12. minucie i poszło" - dodał napastnik reprezentacji Niemiec. "Stawiam na 7:0 dla Polski. Niech sobie chłopaki postrzelają. Wiem, że nie poszło im ze Słowenią, ale głowy do góry, to był tylko jeden mecz. San Marino to dobra okazja, by się podbudować" - podkreślił piłkarz urodzony w Gliwicach. W reprezentacji Niemiec Podolski ma pewne miejsce w składzie. Gorzej sytuacja wygląda w Bayernie Monachium. Podolski, mimo obietnic trenera Juergena Klinsmanna, częściej siedzi na ławce rezerwowych niż gra. "Jestem zły. Bardzo zły. I wcale tego nie ukrywam. Byłbym frajerem, gdybym mówił, że wszystko jest OK. Bo nie jest. Do zimy mam jednak związane ręce..." - nie krył rozczarowania Podolski. Wszystko wskazuje na to, że w zimowym okienku transferowym 23-letni zawodnik zmieni klub. Zainteresowani pozyskaniem Podolskiego są m.in. włodarze Realu Madryt i Manchesteru City. "Lubię i ligę hiszpańską, i angielską, więc zainteresowanie takich klubów może mnie tylko cieszyć. Zapowiada się ciekawa zima, bo dopiero w styczniu będę mógł zmienić klub" - zakończył Podolski.