22-letni Marcin Polak piłkarskiego abecadła uczył się w Piaście. Grał w jednym zespole z obecnym kapitanem gliwiczan Radosławem Murawskim. Jesienią cztery lata temu zaliczył pięć występów w drużynie Młodej Ekstraklasy Piasta. Potem z powodzeniem radził sobie w LKS Bełk. Z klubem spod Rybnika najpierw awansował do IV, a potem do III ligi. Jest zapalonym fanem Realu Madryt. Był dwukrotnie na meczach swoich ukochanych "Królewskich", raz w Anglii, a raz w Niemczech. Pochodzący z Pilchowic Marcin pewnie do dziś sam biegałby po ligowych boiskach Górnego Śląska, gdyby nie tragiczny wypadek, który wydarzył się 17 września zeszłego roku, w stolicy Czech Pradze. Student budownictwa na Politechnice Śląskiej w Gliwicach, przebywał tam na obowiązkowych praktykach. Przy remoncie torów doszło do tragedii. W chłopaka uderzyła ważąca 20 ton koparka. Błąd popełnił operator maszyny, który jechał po niewłaściwym torze. Marcin jest chłopem na schwał, mierzy 196 cm wzrostu. Jak opowiada, gdyby był niższy, to dziś już by nie żył. - Miałem też szczęście, że wszystko działo się w Pradze, a nie w jakimś odległym miejscu. Gdyby tak było, to wykrwawiłbym się na śmierć. Trafiłem też do konkretnego szpitala - opowiada. Skomplikowana operacja trwała sześć godzin. Świadomość odzyskał po miesiącu. Stracił nogę wraz z biodrem. Po wypadku, podczas ligowych meczów Piasta z Koroną i Zagłębiem Lubin rok temu, na trybunach zbierano pieniądze na pomoc w leczeniu Marcina. Latem, z Gliwic do Sopotu, pobiegła sztafeta. 10 osób w przeciągu 5 dni przebiegło 600 kilometrów. Wszystko pod szczytnym celem: "Stawiamy Marcina na nogi". Celem było też zabranie, jak największej kwoty pieniędzy na specjalną protezę dla byłego piłkarza Piasta i LKS Bełk. A koszty są niebagatelne, potrzeba 200 tys. złotych. Tymczasem refundacja z NFZ nie przekracza 5 tys. zł. - Do uzbierania pełnej kwoty jeszcze trochę brakuje. Za niedługo będę wiedział ile, bo zejdą pieniądze z 1 procenta podatku - tłumaczy. W sobotę 22 października odbędzie się, czy raczej rozpocznie, kolejna charytatywna impreza, której celem będzie wsparcie Marcina. Wszystko pod hasłem "Gliwice biegają dla Marcina Polaka". Będzie ona próbą bicia rekordu w najdłuższym biegu ciągłym w Polsce. Sztafeta 7 x 24 h wystartuje 22.10 o godz. 9 spod Gliwickiej Wyższej Szkoły Przedsiębiorczości przy ulicy Bojkowskiej. Finisz tydzień później! Wszystko, żeby wspomóc Marcina Polaka. Zresztą trzeba przyznać, ze on sam szybko otrząsnął się po tragedii, która go dotknęła. Już porusza się o kulach, właśnie co rozpoczął normalną pracę, kończy też studia. Do uzyskania tytułu inżyniera potrzeba mu jeszcze jednego semestru. To nie wszystko. Chce też wrócić na... piłkarską murawę! Marcin marzy o grze i treningach w zespole Kuloodporni Bielsko-Biała. To jedna z pięciu ekstraklasowych drużyn w amp futbol, czyli w dyscyplinie, w której grają zawodnicy po jednostronnej amputacji lub z niedorozwojem kończyny. - Na razie czego mi potrzeba, to cierpliwości. Kość w złamanej lewej nodze musi się dostatecznie zrosnąć, aby usunąć stabilizator. Ja sporo czasu poświęcam teraz na rehabilitację. Przede wszystkim potrzeba mi jednak cierpliwości - podkreśla sam. Marcinowi Polakowi pomaga Fundacja Różyczka. Wszelką pomoc można kierować poprzez konto fundacji o numerze: 73 1050 1298 1000 0024 1889 3935, z dopiskiem "dla Marcina". Autor: Michał Zichlarz