Przed meczem Mircea Lucescu, trener Dynamo podkreślał, że jego drużyna zmaga się na co dzień z kilkoma problemami. I nie chodzi tylko o to, że od ubiegłego roku jego zawodnicy rozegrali dopiero trzy mecze o punkty. Piłkarze Dynama tęsknią za bliskimi - Piłkarze nie są ze swoimi rodzinami, nie widzą bliskich na co dzień, nie spędzają z nimi czasu. To dla nich najtrudniejsza część - mówił Lucescu. - Oni trenują, grają mecze, chcą realizować cele, ale nie jest im łatwo. Do tego właściwie nie mamy jak robić transfery, a jeszcze zawodnicy od nas odchodzą. Z zagranicznych został tylko Tomasz Kędziora, którego żoną jest Ukrainką. Tydzień temu w Łodzi Dynamo (tu rozgywa mecze w związku z wojną w Ukrainie) wywalczyło skromną zaliczkę - wygrało 1-0. Trener Lucesu narzekał, że pierwsze mecze grał jako gospodarz. Podkreślał, że w przypadku koniczności rozegrania dogrywki, to rywal będzie grał u siebie 120 minut. Tyle że tak było w poprzedniej rundzie w Stambule, a i tak Dynamu udało się wyeliminować Fenerbahce. Piłkarze Sturmu zapowiadali, że od początku zaatakują, by jak najszybciej odrobić straty. Trener gospodarzy Christian Ilzer w ramach solidarności do marynarki przypiął flagę w barwach Ukrainy. Pierwsi okazję mieli goście, ale Mykoła Szaparenko z pola karnego kopnął nad bramką. Sturm odrabia straty Grę prowadzili jednak Austriacy, ale byli zmuszeni do ataku pozycyjnego. Dynamo nastawiło się na kontratak i czekało na okazje. Sturm miał kilka dobrych sytuacji, ale Hryhorij Buszczan świetnie bronił strzały m. in. Stefana Hierlandera czy Rasmusa Hojlunda. W 27. minucie bramkarz nie był w stanie zatrzymać uderzenia Duńczyka, który nieczysto trafił w piłkę, ale właśnie to utrudniło Ukraińcowi interwencję. Dynamo szybko mogło wyrównać - dwie dobre okazje miał Witalij Bujalskij, ale najpierw uderzył za lekko głową, a po chwili tuż obok bramki. Zachowawcza druga połowa Po zmianie stron Austriacy zaatakowali, by rozstrzygnąć losy meczu jeszcze przed dogrywką. Ale i Dynamo nie chciało dodatkowego czasu czy też rzutów karnych. Z jednej strony groźnie strzelał Jon Stanković, z drugiej Wiktor Cygankow. Tyle że czas upływał, a żadnemu zespołowi nie udało się przeprowadzić bramkowej akcji. Trenerzy robili zmiany, ale piłkarze dbali przede wszystkim o to, by nie stracić gola. W drugiej połowie sytuacji było jak na lekarstwo. W 86. minucie okazję miał Bujalskij, ale kolejny raz kopnął niecelnie. W doliczonym czasie Dynamo było blisko szczęścia - piłka po strzale głową Denysa Garmasza odbiła się jednak od poprzeczki. Znów awans po dogrywce Jeszcze przed końcem drugiej połowy nerwy zaczęły puszczać piłkarzom obu zespołów i nie brakowało ostrych fauli. Podobnie było na początku dogrywki. W końcu Dynamo przeprowadziło decydującą akcję. Cygankow świetnie podał w pole karne, zza pleców obrońców wyskoczył rezerwowy Konstantyn Wywczarenko i pokonał Jorga Siebenhandla. Wicemistrzom Ukrainy zostało 23 minuty, by awansować do czwartej rundy eliminacji LM. I to im się udało. Sturm kończył mecz w dziesiątkę po czerwonej kartce dla Manprita Sarkarii. W drugiej części dogrywki kropkę nad i postawił Cygankow. Dynamo pokonało Sturm 2-1. Ten wynik zapewnił Dynamu awans do ostatniej rundy walki o fazę grupową rozgrywek, w której zmierzą się z Benfiką Lizbona. W play off przed meczem odgrywany jest hymn Ligi Mistrzów. Ostatni raz w Łodzi było go słychać w 1996 roku, kiedy do grupy awansował Widzew Łódź.