Jesse Lingard miał być przyszłością angielskiej piłki i Manchesteru United. Nie ma wątpliwości, że rozmawiamy o bardzo utalentowanym piłkarzy, który jednak najprawdopodobniej pełni swojego piłkarskiego potencjału już nigdy nie pokaże. Jego kariera bowiem w ostatnich latach jest z pewnością daleka od oczekiwań. Barcelona w tarapatach, sędziowie byli bezwzględni. Lewandowski osamotniony Jeszcze w 2021 roku wydawało się, że Anglik będzie stanowił o sile Premier League i ma przed sobą wielką piłkarską przyszłość, a największe kluby mogą otworzyć dla niego swoje drzwi. Takie odczucia można było mieć po bardzo udanym wypożyczeniu do West Hamu United. Być może wtedy właśnie Lingard popełnił kluczowy błąd dla rozwoju swojej kariery. Upadek dawnej gwiazdy. Będzie walczyć o karierę w... Korei Nie zdecydował się bowiem pozostać w klubie z Londynu, ale uznał, że jeszcze raz spróbuje podbić Old Trafford. Ta sztuka mu się nie udała. Po roku już na stałe opuścił szeregi Manchesteru United i za darmo przeniósł się do Nottingham Forrest, gdzie znów nie był w stanie grać na oczekiwanym poziomie. Po sezonie spędzonym w zespole ówczesnego beniaminka Premier League stał się wolnym zawodnikiem. "Złote dziecko" na radarze Barcelony. Konkurencja też wyciąga ręce Przez bardzo długi czas nie udawało mu się znaleźć nowego pracodawcy, aż do lutego 2024 roku. Według Sky Sports bowiem zawodnik, który niegdyś był wyceniany na 40 milionów euro, przeniesie się na drugi koniec świata i będzie reprezentował barwy koreańskiego FC Seoul. Anglik podpisze dwuletni kontrakt, w którym znajdzie się opcja przedłużenia o kolejny rok. Nie ma wątpliwości, że na papierze koreańska liga zyskuje nową gwiazdę, a kibice zespołu z Seulu nowego idola. Mówimy bowiem o zawodniku, który ma na swoim koncie ponad 200 występów w rozgrywkach Premier League oraz aż 32 mecze rozegrane w narodowych barwach. Być może ten ruch to ostatnia szansa na odbudowę kariery 31-latka, choć czasu jest już bardzo mało.