Przed pierwszym gwizdkiem sędziego stało się jasne, że Podbeskidzie Bielsko-Biała wystąpi osłabione brakiem Kamila Bilińskiego, Bartosza Jarocha oraz Filipa Modelskiego. Ta trójka otrzymała pozytywny wynik testu na obecność koronawirusa. - Gratulacje dla całej drużyny, a także dla wszystkich ludzi odpowiedzialnych za przygotowanie zespołu i wykonanie wszystkich założeń. Chciałbym zadedykować zwycięstwo tym zawodnikom - oraz członkom sztabu - którzy nie mogli z nami być ze względu na wynik badań. Zespół w każdym momencie pracuje na wynik, oni tak samo zapracowali. Mamy nadzieję, że szybko do nas wrócą i nam pomogą - powiedział trener Krzysztof Brede. Każda wygrana jest wyjątkowa. Wtorkowa nad KGHM Zagłębiem Lubin (2:1) jeszcze bardziej, bo przed meczem trzeba było zmieniać część wypracowanego planu. - Zwycięstwo w PKO Ekstraklasie zawsze smakuje wyjątkowo. Piłka nożna czasami jest przewrotna. Mogę tylko zdradzić, że wiele rzeczy się zmieniło. Gdyby wszyscy byli zdrowi, to mogłoby się to inaczej ułożyć personalnie. Cieszę się, że piłkarze nie obrażają się na pewne sprawy, tylko chcą dokładać cegiełkę do zwycięstw. Na szczęście happy end był po naszej stronie, z czego się cieszymy i doceniamy - dodał. - Mieliśmy bardzo dobry plan. Cieszę się, że się powiódł. Pracowaliśmy nad stałymi fragmentami. Od pierwszej minuty chcieliśmy wysoko wychodzić do Zagłębia, żeby pokazać rywalom, że na własnym boisku zamierzamy dążyć do wygranej. Po analizie zawodnicy wiedzieli, że lubinianie bardzo ryzykownie rozgrywają piłkę. Przy podaniach do bramkarza czy środkowych obrońców wykonywaliśmy skok pressingowy. Cieszą mnie bramki Mateusza Marca i Desleya Ubbinka. Pokazało to, że chłopacy chcą pracować i się rozwijać. Myślę, że zasłużyliśmy na zwycięstwo. Byliśmy zespołem, który wiedział czego chce - podkreślił szkoleniowiec. Piłkarze Podbeskidzia ciężko pracowali na całym boisku w działaniach obronnych. To był klucz. - Mieliśmy swoje założenia, musiałbym tutaj omawiać cały plan - najpierw dla całego zespołu, a później dla poszczególnych formacji. Dużą rolę wykonali Roginić, Marzec oraz Desley, którzy byli odpowiedzialni za skoki pressingowe i odcinanie rywali. Każdej akcji nie udało się zatrzymać, lecz wykonali kawał dobrej roboty. Wspomagali ich skrzydłowi, środkowi obrońcy, a linia obrony skracała pole gry - ocenił Brede. Na prawej stronie defensywy wyjątkowo zagrał Karol Danielak. - Rozmawiałem z Karolem. Super zareagował, pokazał jak ważnym jest dla nas piłkarzem. Był cierpliwy, bo w ostatnich meczach nie występował z powodu urazu czy też decyzji personalnych. Zagrał bardzo dobrze, zrobił to, czego od niego wymagaliśmy. Łukasz Piszczek kiedyś z napastnika i skrzydłowego, stał się prawym defensorem światowego formatu. Może i Karol też będzie tam grał na stałe. Zobaczymy - stwierdził trener beniaminka PKO Ekstraklasy. Martin Sevela z kolei nie miał żalu do swoich podopiecznych. Lubinianie nie zagrali źle, choć wracają do domu bez żadnej zdobyczy. - Musimy zrobić dobrą regenerację po powrocie do Lubina. Gratulacje dla trenera Podbeskidzia. Rywale wykonali dobrą pracę, choć w statystykach było na remis. Liczą się bramki, a w tej statystyce byli lepsi. Podarowaliśmy im prezent. Musimy pracować dalej - podsumował Sevela.