KGHM Zagłębie Lubin znajduje się w znacznie lepszym położeniu. Podopieczni Martina Ševeli zajmują obecnie szóste miejsce w PKO Ekstraklasie. - Zagłębie ma wielu doświadczonych piłkarzy, takich jak Guldan, Šimić, Balić, Mraz, Starzyński czy Baszkirow. To bardzo solidny zespół. Miejsce w tabeli pokazuje ich potencjał. Oglądałem ich ostatni mecz wraz ze sztabem szkoleniowym i zrobiliśmy analizę. Mamy plan na grę w ataku, w obronie, jak i przy stałych fragmentach. Wszystko staraliśmy się wdrożyć w życie w trakcie zajęć treningowych. Musimy wiedzieć, że to drużyna, która chce rozgrywać piłkę, ma indywidualności. Kilku zawodników z Lubina potrafi zrobić w ataku wiele pożytku. Musimy się na nich skoncentrować - powiedział Krzysztof Brede. Beniaminek w ostatnim ligowym spotkaniu zremisował na wyjeździe z Pogonią Szczecin (1-1). Bramkę zdobył Kamil Biliński, któremu asystował Marko Roginić. Czy to znak, że warto zagrać na dwóch napastników? - Myślę, że tak. Nie ma co tego ukrywać, bo też chcemy grać ofensywnie i znaleźć sposób na rywali. Szukamy rozwiązań. Kamil zdobył pięć bramek, Marko wykonuje dużo pracy w ataku, a także w obronie. Potrafi wychodzić do prostopadłych podań, wbiegać w pole karne, wykończyć akcje, ale też stwarza okazje innym. W Szczecinie zbił piłkę, którą przejął Kamil. To dobre połączenie - dodał szkoleniowiec. Sytuacja kadrowa Podbeskidzia przed domowym starciem z KGHM Zagłębiem Lubin (początek we wtorek o godzinie 18:00) wcale nie jest najgorsza. - Kornel Osyra przechodzi rehabilitację, Martin Polaček wrócił już do treningów po urazie, Ivan Martin wraca, ale stopniowo, tak samo Szymon Mroczko - to są jedyne problemy, które w tym momencie mamy. Pozostali zawodnicy są zdrowi i gotowi, aczkolwiek w ostatnim czasie wystąpił problem z jednym piłkarzem i najprawdopodobniej nie będziemy mogli z niego skorzystać - ocenił. Na początku listopada do zespołu dołączył Michal Peškovič. Słowak w Szczecinie zaprezentował się korzystnie. Wygląda na to, że to on w dalszej części rozgrywek będzie pełnił rolę pierwszego bramkarza. - Wiedzieliśmy, że potrzebujemy tego doświadczenia. Skorzystaliśmy zatem z przepisu, jaki jest w regulaminie. Michal jest doświadczonym piłkarzem i dostał możliwość bycia pierwszym bramkarzem Podbeskidzia - przyznał Brede. Pandemia torpeduje przygotowania do wielu spotkań. - Jest to taki dziwny czas. Taka sytuacja nie pozwala nam czegoś zaplanować. Plany treningowe są ciągle zmieniane, bo nie wiemy, kiedy dokładnie będziemy grali. Jeden plan czterokrotnie zostawał zmieniony i musieliśmy szukać rozwiązań. Na pewno sytuacja z kwarantanną czy z izolacją nie działa na nas najlepiej. Nie mamy tak rozbudowanej kadry, żeby mówić, że nie jest to problem. Nawet w meczu w Szczecinie brakowało nam zawodników - szczególnie w defensywie - by dokonać zmian. Cały czas jesteśmy poddawani różnego rodzaju badaniom, testom. To wszystko wprowadza nas w stan niepokoju czy niepewności - podkreślił trener. Ostatnio z pierwszym zespołem rozpoczęli treningi dwaj młodzi zawodnicy - Dawid Kukuła oraz Michał Kralczyński. - Jako trenerzy odwiedzamy mecze drugiej drużyny, obserwujemy tych piłkarzy, znamy ich. Już wcześniej byliśmy tak umówieni i mieliśmy ustalone, że po zakończonej rundzie dwóch lub trzech zawodników, którzy zasłużyli dostaną możliwość potrenowania z pierwszym zespołem. Tak też zrobiliśmy. Na pewno to przyszłość Podbeskidzia, dlatego do nas dołączyli. Kukuła już w styczniowych grach sparingowych dostawał szanse, Kralczyński w perspektywie czasu może zostać dołączony na dłużej. Mają jednak jeszcze dużo pracy do wykonania - podsumował Brede. Zobacz wyniki, terminarz i tabelę PKO BP Ekstraklasy