28-letni pomocnik reprezentacji Kamerunu zmarł przed sześcioma laty kilkanaście minut po zakończeniu półfinałowego meczu Pucharu Konfederacji w Lyonie pomiędzy Kamerunem i Kolumbią (1:0). Foe zasłabł w 75. minucie spotkania. Nieprzytomnego piłkarza zniesiono na noszach z murawy, 45-minutowa reanimacja nie przyniosła efektów. Prezydent FIFA Joseph Blatter podkreślił, że "chciałby by pamięć o nim pozostała, dlatego wszyscy piłkarze, którzy wezmą udział w finałowym meczu w niedzielę w Johannesburgu utworzą krąg i minutą ciszy uczczą pamięć po zmarłym Kameruńczyku". "Dzięki temu wydarzeniu wiele się nauczyliśmy i zaczęliśmy już u piłkarzy w młodym wieku przeprowadzać badania serca. Okazało się, że prawie 60 procent graczy z Afryki w wieku do 17 lat nigdy na oczy nie widziało lekarza, co dopiero mówić o jakiejś medycznej opiece" - powiedział Szwajcar. Foe zmarł z powodu wrodzonej wady serca, której lekarze nigdy nie zdołali wykryć.