Piotr Świerczewski chce pomóc drużynie spod Warszawy w zachowaniu drugoligowego bytu. To jego trzecia przygoda ze Zniczem. W Pruszkowie pracował już dwukrotnie. Od kwietnia 2011 roku do końca sezonu 2010/2011 tworzył duet trenerski z Maciejem Śliwowskim. W 2014 roku dołączył do sztabu szkoleniowego Znicza i był doradcą do spraw szkoleniowych, współpracował wtedy z Tomaszem Strejlauem. - Doszedłem do drużyny, na razie do końca sezonu, jako trener od przygotowań bardziej fizycznych i trochę mentalnych. Chcę spojrzeć jak zespół prezentuje się właśnie fizycznie i na tym polu dać pewne wskazówki. Taka jest moja rola. Jestem obecnie trenerem "dochodzącym", pomagam koleżeńsko. Zbyt daleko nie wybiegam w przyszłość. Wiele portali i gazet ogłosiło mnie pierwszym trenerem i się trochę dziwię, bo znają do mnie numer telefonu. Gdyby się chcieli dowiedzieć to by do mnie zadzwonili i się dowiedzieli, ale każdy chciał być pierwszy i puścił takiego newsa - mówi nam Piotr Świerczewski. 70-krotny reprezentant Polski usiadł w sobotę na ławce trenerskiej Znicza w zremisowanym bezbramkowo meczu z Garbarnią Kraków. Właśnie z ławki wspierał Artura Januszewskiego, byłego asystenta zwolnionego w tym tygodniu z funkcji trenera Znicza Piotra Kobiereckiego. To Artur Januszewski będzie trenerem Znicza do końca obecnego sezonu. 44-latek był piłkarzem Znicza w latach 2007-2015. Pracował też z młodzieżą tego klubu. W przeszłości występował m.in. w ekstraklasie w której zagrał w 156 spotkań i zdobył jedną bramkę.- Chciałbym pomóc Zniczowi, jestem przyjacielem tego klubu. Zrobię wszystko, żeby się też udało, i żeby Znicz pozostał w drugiej lidze. Nikt nie chce spaść z ligi. Pruszków jest na tyle dobrym, poukładanym klubem pod względem organizacyjnym, sportowym i zaplecza, że warto aby pozostał na centralnym szczeblu rozgrywek. Jest tutaj bardzo ładny obiekt, jest bieżnia, są dwa boiska ze sztuczną nawierzchnią. Nic tylko grać i pracować na jak najlepszy wynik. Mam porównanie do chociażby niektórych stadionów pierwszoligowych i ten wypada lepiej. W Pruszkowie pracują prawdziwi pasjonaci piłki, warto pomóc Zniczowi. Jest dużo zdolnej młodzieży, która za nie tak całkiem odległy czas powinna powoli pukać do pierwszej drużyny - mówi Piotr Świerczewski, który w przeszłości prowadził m.in. Motor Lublin i ŁKS Łódź. - Mam wrażenie, że po ostatnich trzech porażkach piłkarze potrzebują pewnego odblokowania psychicznego, żeby uwierzyli w siebie, że potrafią grać. Tak jakby trochę się boją rozgrywania piłki, jest za dużo długich zagrań. To trochę razi. Na tyle ile będę mógł postaram się przekazać swoją wiedzę. Chociażby kwestia dobrego ustawienia się na boisku jest bardzo ważna. Szanujemy punkt z Garbarnią, bo mecz naprawdę nie był łatwy. Zespół z Krakowa to dobra drużyna, grająca ciekawą i kombinacyjną piłkę. My graliśmy za dużo długich piłek, ale nie da rady od razu wszystkiego zmienić - dodaje były pomocnik m.in. Olympigue Marsylia. Po 32 rozegranych meczach Znicz z dorobkiem 34 punktów zajmuje szesnaste miejsce, ostatnie dające utrzymanie w 2 .lidze. Do zakończenia sezonu zostały jeszcze trzy kolejki, Znicz zagra jeszcze cztery mecze. - Jestem tutaj dopiero od piątku, miałem zaledwie jeden trening z drużyną w piątek. Trudno coś zmienić w dwadzieścia cztery godziny. Chcę na pewno piłkarzom przekazać, żeby z optymizmem podchodzili do meczów, z wiarą, że chcą wygrać. Żeby się nie bali, żeby wierzyli we własne umiejętności, które zdobyli podczas treningów. Wmawiam zawodnikom, żeby po meczu czuli się zmęczeni, bo wtedy będą mieli satysfakcję z tego, że na boisku oddali serce, siłę i energię - zakończył były asystent w reprezentacji Polski do lat 21. Najbliższy mecz Znicz zagra już w środę o 15:00. Na własnym stadionie, w zaległym spotkaniu podejmie lidera rozgrywek Górnika Polkowice. W Pruszkowie z Piotrem Świerczewskim rozmawiał Zbigniew Czyż