INTERIA.PL: Wróćmy jeszcze do meczu z Cracovią. Jak pan ocenia to spotkanie? Bruno Pinheiro, piłkarz Widzewa: - Był to mecz dla nas bardzo pechowy. Trzy punkty znajdowały się na wyciągnięcie ręki, już je mieliśmy w dłoni, ale w samej końcówce daliśmy je sobie wyrwać. Cracovia zagrała do samego końca i opłaciło im się to. To spotkanie było dla nas bardzo ważne, bo zwycięstwo pozwoliłoby awansować w tabeli. Niestety, nie udało się. Do końca roku zostały trzy mecze i dobrze byłoby je wszystkie wygrać. Musimy zdobywać więcej punktów, żeby nasza pozycja wyjściowa na wiosnę była lepsza. W ostatnich minutach wydarzyło się bardzo wiele. Mogliście zarówno przegrać, jak i wygrać. - Po tym, jak Radosław Matusiak zmarnował rzut karny, a Ugo Ukah otrzymał czerwoną kartkę, narodziliśmy się na nowo. Uwierzyliśmy w siebie, zdobyliśmy gola i byliśmy o krok od wygranej. W ostatniej akcji popełniliśmy błąd i straciliśmy bramkę. Wielka szkoda. Wiem, że ostatnio nie idzie nam najlepiej, ale do końca sezonu zostało jeszcze sporo czasu. Nadrobimy te stracone punkty. No właśnie, nie wygraliście żadnego z ostatnich czterech meczów. - Pamiętamy o tym. Wszystkie drużyny, nawet te najlepsze na świecie, w pewnym momencie dopada obniżka formy. My akurat jesteśmy w lekkim dołku, ale już powoli z niego wychodzimy. Zapewniam jednak, że wszyscy w klubie mamy jednakowy cel i chcemy, żeby ta sytuacja jak najszybciej się skończyła. Dajemy z siebie maksimum możliwości, nie odpuszczamy nawet na chwilę. Dzieją się jednak dziwne rzeczy, brakuje nam szczęścia i gubimy punkty. Czuliście na sobie teraz większą presję? Mówiło się, że jeśli Widzew nie pokona Cracovii, to trener może zostać zwolniony. Jego posada wisi bowiem na włosku. - Trener Kretek to dobry szkoleniowiec. Zawdzięczam mu bardzo wiele, bo pomógł mi się zaaklimatyzować w nowym miejscu, wprowadził mnie do drużyny. Spekulacje wokół osoby trenera pojawiają się tylko i wyłącznie dlatego, że to nie jest najlepszy czas dla Widzewa, że nie wygrywamy. Wiem, iż to nie jest żadne wytłumaczenie, ale mamy sporo kontuzjowanych graczy, o czym wiele osób zapomina. Myślę, że problemem Widzewa nie jest trener Kretek, tylko nasza mentalność. Jeśli jesteśmy odpowiednio nastawieni, czujemy się mocni psychicznie, to nikt nie jest nas w stanie zatrzymać. Pokazaliśmy to, strzelając pięć goli Śląskowi i cztery Jagiellonii. Rozmawiał Piotr Tomasik