Fani wicemistrzów Turcji nie potrafili się pogodzić z tym, że <a class="db-object" title="Dynamo Kijów" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-dynamo-kijow,spti,1216" data-id="1216" data-type="t">Dynamo </a>strzeliło w Stambule gola. Po bramce zachowali się żenująco i zaczęli skandować "Władimir Putin". W ten sposób chcieli zdenerwować ukraińskich piłkarzy. Za atak i zbrodnie na ludności Putin to najbardziej znienawidzony człowiek w tym kraju i prawdopodobnie na świecie. Po straconym golu krzyczeli: "Putin" Efekt był odwrotny, bo choć tuż przed końcem meczu <a class="db-object" title="Fenerbahce" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-fenerbahce,spti,3296" data-id="3296" data-type="t">Fenerbahce </a>wyrównało i doprowadziło do dogrywki, to w dodatkowym czasie Dynamo zdobyła gola na wagę awansu. Po spotkaniu Mircea Lucescu, trener kijowian nie pojawił się na konferencji prasowej. Andrij Szakow, ukraiński dziennikarz napisał na facebooku: "Nie było konferencji, bo Mircea po tym jak kibice Fenerbahce śpiewali o Putinie w ten sposób zaprotestował. Rozmawiał tylko z ukraińskimi mediami." - Nie spodziewałem się takich okrzyków z trybun. Szkoda - miał tylko powiedzieć do tureckich dziennikarzy. Ahmet Cakar, były sędzia FIFA, obecnie turecki komentator wyjawił, że tuż po meczu rozdzwoniły się telefony z UEFA. "Komitet Wykonawczy UEFA zwołał telekonferencję w trybie pilnym. Rozmawiali z delegatami i sędziami. Wiwaty o Putinie sprawią wielkie kłopoty". Można z tego wywnioskować, że UEFA bardzo poważnie potraktuje wychwalanie na trybunach człowieka, który odpowiada za wywołanie wojny i najazd na Ukrainę. Cakar w kolejnym tweecie dodał: "Na prezydenta UEFA Ceferina pojawiła się natychmiast presja ze strony przywódców krajów europejskich. ‘Pieśni o Putinie’ będą potraktowane jak najpoważniejsze wykroczenie wszech czasów".