Zawodnik Liverpoolu jest Kolumbijczykiem, a jego najbliżsi cały czas mieszkają w kraju, z którego pochodzą. Kolumbii jest jednak daleko do bycia bezpiecznym państwem, o czym przekonali się państwo Diazowie. Na początku miesiąca rodzice piłkarza zostali porwali przez partyzantów z kolumbijskiej Armii Wyzwolenia Narodowego (ELN). Na przestrzeni kilku dekad kolumbijska partyzantka niechlubnie zasłynęła wymuszaniem haraczy, porwaniami i handlem narkotykami. Rodzice piłkarza Liverpoolu zostali uprowadzeni przez terrorystów na motocyklach, gdy przebywali akurat na stacji benzynowej, najprawdopodobniej będąc przypadkowymi ofiarami. Sprawa z miejsca zrobiła się głośna i szybko okazało się, że matka Luisa Diaza została zwolniona przez porywaczy. Jej mąż pozostał jednak w ich rękach i przez blisko dwa tygodnie nie było wiadomo, czy wróci do rodziny. To są bolączki Barcelony, nie mają wątpliwości. Lewandowski nie jest bez winy Luis Diaz strzelił gola w specjalnej koszulce Luis Diaz mimo ogromnego zmartwienia ominął tylko spotkanie z Nottingham, za to zagrał w meczu Liverpoolu z Luton i zdobył nawet bramkę, po której odsłonił podkoszulkę z napisem "Libertas para papa" ("Wolność dla taty"). Piłkarz przygotował również oświadczenie, w którym apelował do kolumbijskich partyzantów o zwolnienie jego ojca z niewoli. W czwartek agencja Reuters przekazała nareszcie dobre wiadomości. Według agencyjnych informacji Luis Manuel Diaz, ojciec piłkarza, na co dzień pracujący jako trener i niegdyś mający duży wpływ na rozwój talentu syna, został wypuszczony. Decyzja Polaka wywołała burzę. Wyśmiany przez legendę