Od kilku dni Niemcy żyją sprawą, która miała miejsce w miniony weekend. Zawodnik klubu FC Koeln występującego w 2. Bundeslidze, Tim Leperle, wybrał się w minioną niedzielę na zakrapianą alkoholem imprezę na jachcie. Podczas przyjęcia doszło do incydentu, w wyniku którego 23-letni napastnik został dotkliwie pobity. Otrzymał on cios w twarz i skończył ze złamanym nosem. Noc z niedzieli na poniedziałek spędził w szpitalu. Lewandowski nie był na to gotowy, jest oficjalny komunikat Barcelony. Potwierdziło się najgorsze Piłkarz FC Koeln pobity kilka dni przed najważniejszym meczem sezonu. Nowe fakty wyszły na jaw Lemperlego kolejnego dnia zabrakło podczas treningu niemieckiej drużyny. Jak się jednak okazuje, jego nieobecność spowodowana była nie tylko odniesionymi obrażeniami. Jak donosi "Bild", piłkarz miał nie pojawić się na treningu również z powodu nietrzeźwości. Tuż po bójce na imprezie wykonano badanie krwi na stężenie alkoholu w organizmie sportowca. Wynik wynosił aż 2,3 promila. Aby podkreślić, w jakim stanie tego wieczoru znajdował się Lemperle, dziennikarze pozwolili sobie przytoczyć odpowiedni przykład. "Według kalkulatora zawartości alkoholu we krwi ADAC (niemiecki automobilklub), 23-letni mężczyzna ważący 78 kg musi wypić około 13 piw (0,33 litra) i jednego sznapsa w ciągu sześciu godzin, aby osiągnąć stężenie alkoholu we krwi wynoszące 2,33" - czytamy na stronie niemieckiego portalu. To jednak nie koniec. W środę 14 maja "Bild" dotarł bowiem także do informacji na temat sprawcy, który tego feralnego wieczoru zaatakował piłkarza. Tożsamość mężczyzny zdradził policji... jego prawnik. Jak się okazuje, jest on dekarzem, który prowadzi restaurację i agencję towarzyską w Kolonii. Miał on zaatakować napastnika FC Koeln po tym, jak ten "niewłaściwie go potraktował". Jak przekazuje "Bild", dekarz miał wielokrotnie prosić będącego pod wpływem alkoholu piłkarza o opuszczenie imprezy, a ten z kolei miał prowokować słownie swojego rozmówcę. Świadkowie przekazali mediom, że momentem kulminacyjnym było opuszczenie imprezy przez piłkarza, który uprzednio oddał mocz na pobliski mur. Wkrótce potem miał on ponownie spotkać dekarza, a kłótnia rozwinęła się do tego stopnia, że ostatecznie doszło do rękoczynów. Prawnik dekarza miał tłumaczyć policji, że jego klient był "prowokowany" i został "zmuszony do samoobrony". Na ten moment nie poznaliśmy jeszcze wersji wydarzeń Tima Lemperlego. Co więcej, piłkarz ominął także kolejne treningi klubu. Na ten moment nie wiadomo, czy w niedzielę wyjdzie on na murawę w barwach FC Koeln, aby zmierzyć się z zawodnikami klubu Kaiserslautern. A starcie to będzie decydujące - ekipie 23-letniego napastnika brakuje bowiem zaledwie punktu, aby mogli oni cieszyć się z awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Sensacyjny upadek stał się faktem. To pierwsza taka sytuacja od niemal 50 lat