Dziś mija dokładnie miesiąc, kiedy armia rosyjska w brutalny sposób zaatakowała Ukrainę. Zginęły tysiące osób, w większości bezbronnych cywilów w barbarzyński sposób atakowanych przez agresora z Rosji, który sam notuje olbrzymie straty osobowe i sprzętowe. Nie mogli wyjechać z Charkowa Wojna to dramat milionów ludzi, z których wiele już wyemigrowała do sąsiednich krajów, głównie do Polski, która przyjęła ponad 2 miliony uchodźców. ONZ szacuje, że z domów w Ukrainie z powodu działań agresora musiało opuścić aż 10 milionów ludzi! To czwarta część ukraińskiej populacji. Wśród nich są też rodzice grającego u nas od prawie 6 lat Artema Putiwcewa. Ten były reprezentant ukraińskiej młodzieżówki, który na swoim koncie ma też występ w pierwszej reprezentacji Ukrainy, boi się o swoich rodziców. Wszyscy pochodzą z Charkowa, które od pierwszego dnia wojny jest pod ciężkim rosyjskim ostrzałem, jest też jednak bohatersko bronione przez ukraińskie siły. Obrońca Bruk-Bet Termalica Nieciecza tak o wszystkim opowiada. - Rodzice byli w Charkowie, kiedy wojna się zaczęła, byli tam na miejscu przez 12-13 dni. Z atakowanego miasta nie mogli wyjechać, było to niemożliwe. Potem udało im się przedostać na zachód Ukrainy. Do mnie do Polski nie mogą dołączyć, bo tata nie ma jeszcze 60 lat, więc z powodu wojny, z powody mobilizacji i stanu wojennego nie może opuścić kraju. Do 30 marca musi być na miejscu, bo może być zmobilizowany. Po tym dniu zobaczymy, jak się sytuacja u nas potoczy, bo wszyscy mamy nadzieję, że się uspokoi, że się coś zmieni. Jeśli nie, to będę się starał ściągnąć ich do siebie - tłumaczy. Dziękuje za pomoc Osoby, które znał z Ukrainy, z Charkowa, gdzie się przecież wychował i gdzie zaczynał swoją piłkarską karierę, straciły już w działaniach wojennych życie... - Wielu moich znajomych zostało oczywiście na miejscu. Ktoś poszedł do armii, ktoś jest w obronie terytorialnej. Z takich bardzo bliskich mi osób nikt nie zginął, ale poległo wielu, których stamtąd znałem, kojarzyłem. Poszli do armii bronić kraju i zginęli - mówi smutno. Artem, jak wielu ludzi w jego kraju i w innych państwach, jest pod wrażeniem pomocy niesionej Ukraińcom przez Polaków. - Wielu Polaków pomaga jak może, nie chcąc przy tym żadnych pieniędzy, robią to szczerze, od siebie, od serca. Ja chciałbym powiedzieć tym wszystkim osobom ze swojej strony: dziękuję! - zaznacza. Były ligowy piłkarz zaangażowal się w pomoc Ukraińcom Ukraiński klub w polskiej lidze? To możliwe