Zawodnik klubu regionalnej ligi Bursa Yildirimspor miał udusić swojego synka poduszką podczas hospitalizacji z podejrzeniem koronawirusa. Do zbrodni przyznał się 11 dni później. Historia przypomina fabułę z makabrycznego filmu. Pięcioletni Kasim został zabity przez swojego ojca 23 kwietnia, w tym samym dniu, w którym został przyjęty na oddział szpitalny. Piłkarz miał zeznać, że zabił swoje dziecko, gdy został z nim sam na sam w szpitalnej sali. "Naciskałem poduszką na głowę mojego syna przez 15 minut. Mój syn umierał, a ja robiłem to, aż zmarł" - powiedział 33-letni Toktas, który w 2008 roku na krótko trafił na zespołu z Ankary, Hacettepe Spor Kulubu, występującego wówczas w ekstraklasie. Jak podają tureckie media 23 kwietnia piłkarz zabrał syna do szpitala z podejrzeniem koronawirusa - kaszlem i wysoką gorączką. Po pierwszym badaniu, zdecydowano się pozostawić chłopca w szpitalu. Gdy mężczyzna został z synem w pokoju, miało dojść do wspomnianej zbrodni. Toktas natychmiast wezwał lekarzy, informując, że z chłopcem dzieje się coś niedobrego. Nie udało się go uratować, pomimo dwugodzinnych wysiłków.