W sobotę, podczas trwania turnieju miał miejsce karygodny wybryk wiślaków, który nie spotkał się z żadną reakcja organizatorów. Kilka osób zostało okradzionych z szalików przez kilkunastoosobowe grupy fanów Wisły. W pobliżu obiektu, gdzie rozgrywane były mecze "kręciła się" około 30 osobowa grupa pseudokibiców, którzy nie mieli zamiaru kibicować młodym piłkarzom swojej drużyny. Organizatorzy turnieju nie widzieli w tym nic zdrożnego. "Ciesz się, że żyjesz..." - Takie słowa usłyszał jeden z rodziców, który stracił szal Lecha. - Przeglądałem właśnie tabelę wyników, gdy otoczyło mnie około 20 młodych mężczyzn. Mieli około 18 - 20 lat. Zabrali mi szal, grozili i powiedzieli, że takich barw się tutaj nie nosi - mówi Piotr Dutkiewicz - Przecież to był turniej dla dzieci. Słyszałem o różnych animozjach pomiędzy kibicami na meczach, ale żeby na turnieju dla 12-latków? - pyta Przemysław Fabiański - to bez sensu. Organizatorzy nic sobie z tego nie robili. Odwracali głowę i mieli nas gdzieś. Ważne było tylko i wyłącznie żeby turniej się odbył - dodaje. - Na zaproszeniach widnieje informacja, że flagi i symbole klubowe są mile widziane - mówi Magda Ołchońska - Do czego to jest podobne? Nasi synowie nikogo nie prowokowali, przyjechali pograć w piłkę, a nie po to by się bać utraty zdrowia. Nie wiem skąd biorą się głosy o prowokacji z naszej strony. Nikt nie krzyczał, nikt nikomu nie ubliżał - mówi z rozgoryczeniem. - Organizatorzy pozwalali na grę wślizgami na hali, co normalnie jest niedopuszczalne. Na początku było wszystko w porządku, ale podczas meczu z Wisłą zaczęło się "polowanie" na naszych najlepszych zawodników. W ciągu kilku minut trzech musiało opuścić plac gry. Jeden z nich został kopnięty w oko. To była jakaś paranoja - mówi. Prowokacja - Zdecydowaliśmy się żeby nie uczestniczyć dalej w tym turnieju. Chłopcy byli przestraszeni, niektórzy z nich płakali. Przecież miała to być zabawa. Nie wiem doprawdy, o co chodziło organizatorom. Na pożegnanie jeszcze nas zwymyślali - mówi Szymon Sitek - opieka medyczna była tam tylko na wybranych, nie mogliśmy się doprosić o pomoc. Na obiad musiała eskortować nas policja. Baliśmy się wyjść - kontynuuje - Chciałbym zaznaczyć, że wszelkie informacje, które ukazują się w mediach mówiące o wykluczeniu naszej drużyny są kłamstwem. Wycofaliśmy się sami, ze względu na zdrowie naszych piłkarzy i swoje. Mieliśmy zaplanowaną wycieczkę po Krakowie, ale byliśmy zbyt przerażeni żeby się na nią wybrać. (www.lech.poznan.pl)