Mamy do czynienia z jakimś niebywałym strumieniem coraz bardziej wstydliwych doniesień. I nikt nie potrafi tego strumienia zatrzymać. Admiratorzy sukcesu tej drużyny na stadionach w Katarze podkreślają, że sportowo był to najlepszy wynik na mistrzostwach świata od 1986 roku. Lecz ja mam wrażenie, że ta drużyna mentalnie przeniosła się też w lata osiemdziesiąte. Młodsi czytelnicy mogą tego nie pamiętać, ale w tamtych czasach powstał film pt. „Piłkarski poker”, który opisywał w jaki sposób rozgrywano mecze na różnych szczeblach rozgrywek. Generalnie większość wyników ustalana była poza boiskiem przez układy i łapówki. Co prawda dziś zarzuty sprzedawania meczów – zwłaszcza w piłce na poziomie reprezentacji – są nieaktualne, ale te wszystkie kłótnie o pieniądze, targi i wszystkie poza boiskowe przepychanki przypominają dawne, niechlubne czasy. Jest jeszcze kilka wspólnych mianowników z minionymi latami. Jeden z nich, dotyczący Czesława Michniewicza i jego 711 połączeń z Ryszardem „Fryzjerem” Forbrichem, czyli szefem piłkarskiej mafii, będzie się ciągnął za tym trenerem jeszcze długo, prawdopodobnie do końca jego trenerskiej kariery. Drugi punkt wspólny, to postaci arbitrów. W filmie sędzia Jan Laguna okazuje się tym, który wychodzi zwycięsko (i z twarzą) z całej plątaniny przekrętów, w które zostaje wmieszany. Teraz też to nie piłkarze, a właśnie zespół naszych arbitrów, z Szymonem Marciniakiem jako jego szefem, wrócił z Kataru w roli prawdziwych zwycięzców. Dariusz Dziekanowski: "Interwencje piłkarzy u prezesa PZPN to dziecinada" Naprawdę każdego dnia zerkam na wiadomości ze świata piłki z coraz większą obawą, że znowu na jaw wyjdą jakieś kompromitujące wieści. Ostatnio głośno jest o pewnej interwencji jednego z zawodników w sprawie przyszłości selekcjonera. Ten zawodnik miał dać prezesowi PZPN jasno do zrozumienia (przy pomocy pośredników), że jeśli nic się nie zmieni, to on w drużynie pod wodzą tego trenera więcej nie zagra. Nie wiem ile jest w tym prawdy, bo pojawiło się dementi ze strony przedstawicieli tego piłkarza, ale tego typu interwencje, to zwykła dziecinada. Zresztą podobnie jak sposób, w jaki załatwiano całą kwestię tej niedoszłej premii, czy też konflikt na linii selekcjoner – rzecznik prasowy/manager reprezentacji, Jakub Kwiatkowski.Niestety zły przykład idzie z samej góry. Po mistrzostwach mieliśmy wystawiany w kilku aktach spektakl związany z ogłaszaniem decyzji odnośnie przyszłości Czesława Michniewicza. Teraz trwają – i z każdym dniem się nasilają - spekulacje odnośnie tego, kto w 2023 roku przejmie schedę po odchodzącym trenerze. I tu znowu kontrowersje budzi procedura, czyli fakt, że jednoosobowo decyduje o tym prezes. Ale coraz więcej jest przesłanek ku temu, że tak naprawdę decyzję podejmują... piłkarze. I tak źle, i tak niedobrze. To świadczy o tym, że żyjemy w jakiejś dziwnej bańce, na jakiejś nie przystającej do europejskich standardów piłkarskiej prowincji…