Pochodzący z Krakowa Andrzej Duda wyraził się jasno wtedy, kiedy jeszcze kandydował na urząd prezydenta. - W czasach szkolnych byłem za Cracovią. To były czasy, kiedy Wisła Kraków była klubem milicyjnym. Dla mnie jako człowieka, który dążył do wolnej Polski, kibicowanie takiemu klubowi było nie do przyjęcia. Pozostawała tylko Cracovia, miejski klub - mówił podczas poprzedniej kampanii wyborczej. W tym roku tylko raz zaakcentował swoje przywiązanie do "Pasów". Przed I turą pojawił się na przyjęciu weselnym w Małopolsce. Pan młody miał w klapie marynarki znaczek Cracovii. Prezydent miał mu powiedzieć, że "mają ze sobą coś wspólnego i kibicują temu samemu klubowi". Podczas pięciu lat prezydentury Andrzej Duda nie ujawniał swoich klubowych sympatii kibicowskich. Nie był na meczach ligowych. Raczej jest sympatykiem niż kibicem. Często bywał za to na spotkaniach piłkarskiej reprezentacji Polski rozgrywanych w kraju.