MSK to klub, który dla wielu stanowił wzór. Ładny funkcjonalny stadion, dobra praca z młodzieżą i sukcesy. Nie tylko na swoim podwórku. W ostatnich latach klub z Żyliny występował przecież i w fazie grupowej Ligi Mistrzów i Pucharu UEFA, coś o czym nasze "potęgi" z Ekstraklasy mogą pomarzyć. Tymczasem teraz bogaty właściciel klubu postawił go w stan likwidacji. Dlaczego? W dużej mierze przyczyniło się do tego działanie dobrze zarabiających w MSK piłkarzy. Czołowi gracze w klubie z Żyliny zarabiają czy już raczej zarabiali, nawet po 10 tys. euro. Wobec przestoju w grze Jozef Antosik, jeden z najbogatszych Słowaków, który przed laty wzbogacił się w branży papierniczej, postanowił obciąć pensje tym najlepiej zarabiającym, aby ratować miejsca pracy dla gorzej uposażonych, pracowników administracji, a przede wszystkim trenerów grup młodzieżowych. Ci najlepiej zarabiający mieli otrzymywać nawet o 80 proc. mniej, niż mieli zapisane w kontraktach. Innych czołowych graczy miała dotknąć obniżka o połowę. Zawodnicy nie bardzo kwapili się do takiego rozwiązania i o pomoc poprosili stojącego na czele Unii Piłkarzy Zawodowych za naszą południową granicą, a dobrze znanego w Polsce Jan Muchę, byłego wieloletniego bramkarza Legii Warszawa, a w sezonie 2017/18 Bruk-Bet Termalica Nieciecza. - On jest radykalny. To niedobrze zostało odebrane przez właściciela klubu, który w tej sytuacji postanowił postawić MSK Żylina w stan likwidacji - tłumaczy nam Mojmir Stasko, dziennikarz słowackiego "Sportu". Likwidacja nie oznacza wycofania się z rozgrywek. Odejście kilkunastu graczy, którzy już od 1 maja będą wolnymi piłkarzami, ma być zrekompensowane młodymi zawodnikami z rezerw i z juniorów. W klubie dalej ma też występować dwójka młodych Polaków: 20-letni obrońca Jakub Kiwior oraz 21-letni napastnik Dawid Kurminowski. - Żylina ma na tyle dobre rezerwy i młodych piłkarzy, że da radę - zapewnia Stasko. Klub czeka też na duże pieniądze. W styczniu, za 4,5 mln euro do Feyenoordu Rotterdam odszedł 20-letni napastnik Robert Bożenik. W perspektywie są też pieniądze za Milana Skriniara, który piłkarskiego abecadła uczył się właśnie w Żylinie, a teraz z powodzeniem radzi sobie w samym Interze Mediolan, gdzie jest podporą. W perspektywie jest transfer tego 25-letniego środkowego obrońcy do Premier League, a jego wartość rynkowa to obecnie 60 mln euro. MSK Żylina ma otrzymać 5 proc. z ewentualnego przyszłego transferu. Michał Zichlarz