W historii piłki nie brakowało niespodziewanych wyników, gradu goli oraz dramatów przegranych. Oto dziesięć spotkań, które wstrząsnęły futbolowym światem i na trwałe weszły do historii futbolu czy w ogóle sportu. 10. Polska - Brazylia 5-6 po dogrywce (1938) Mecz rozegrany 5 czerwca 1938 roku w Strasbourgu przeszedł nie tyko do historii polskiej piłki. To niesamowite spotkanie w regulaminowym czasie zakończyło się rezultatem 4-4. O triumfie i awansie Brazylijczyków do ćwierćfinałów mundialu we Francji zdecydowała dogrywka. Bohaterem spotkania był Ernest Wilimowski, który jako pierwszy zawodnik w historii MŚ, aż cztery razy wpisał się na listę strzelców. Do tego na początku meczu wywalczył karnego. Przyćmił wtedy jedną z największych gwiazd mundialu 1938, późniejszego króla strzelców imprezy Leonidasa, który do siatki trafił wtedy "tylko" trzy razy. 9. RFN - Austria 1-0 (1982) Spotkanie rozegrane 25 czerwca 1982 roku na Estadio El Molinion przeszło do historii futbolu, jako "hańba w Gijon". Ten mecz wstrząsnął piłkarskim światem, ale w negatywnym sensie. Rewelacyjni na MŚ w Hiszpanii Algierczycy, w swoim pierwszym meczu tamtego mundialu sensacyjnie, bo 2-1 pokonali ówczesnych mistrzów Europy Niemców z Zachodu. Potem wygrali jeszcze z Chile 3-2. Na koniec musieli czekać na rozstrzygnięcie w rywalizacji RFN z Austrią. Niemcom do awansu potrzebne było zwycięstwo jedną bramką, taki wynik urządzał też Austriaków. I oczywiście skończyło się na rezultacie, który urządzał obie strony. Mecz był farsą. Po tym spotkaniu FIFA zdecydowała, że na kolejnych turniejach ostatnie grupowe mecze rozgrywane były czy są już o tym samym czasie, żeby wykluczyć możliwości ułożenia się. 8. Real Madryt - Eintracht Frankfurt 7-3 (1960) Przez lata ten mecz był uznawany za kwintesencję wielkiego zespołu "Królewskich", który nie miał sobie równych na europejskich boiskach w latach 1956-1960, pięciokrotnie sięgając po Puchar Europy. Za piątym razem Real rozbili na Hampden Park w Glasgow Eintracht Frankfurt. Niesamowity występ zaliczył wtedy słynny Ferenc Puskas, który do bramki strzeżonej przez rywala trafił aż czterokrotnie! Dla wielkiej jedenastki z Madrytu gole w tym meczu zdobyło zresztą tylko dwóch zawodników, bo oprócz wspaniałego Węgra był to jeszcze inny legendarny gracz Alfredo di Stefano, który trzy razy pokonał Egona Loy’a. 7. AC Milan - FC Barcelona 4-0 (1994) Pod koniec lat 80. "Rossoneri" rządzili w klubowej piłce, mając w swoim składzie tak wspaniałych zawodników, jak Marco van Basten czy Ruud Gullit. Kilka lat później Holendrów nie było już w składzie. Przed finałem Ligi Mistrzów w Atenach w maju 1994 faworytem była Barcelona, w barwach której grały takie gwiazdy, jak Christo Stoiczkow, Ronald Koeman czy Josep Guardiola, a zespół prowadził nie kto inny, jak Johan Cruyff. Tymczasem w decydującym spotkaniu bohaterem został nieoczekiwanie Daniela Massaro. Dwa jego gole do przerwy ustawiły mecz, który zespół prowadzony przez Fabio Capello wygrał aż czterema golami! - Do domu wezmę trzy rzeczy. Te dwie bramki oraz koszulkę Christo Stoiczkowa, który jest moim idolem - mówił po meczu Massaro. W tym spotkaniu gwiazda Barcelony była jednak niewidoczna, Bułgar został skutecznie wyłączony z gry przez Demetrio Albertiniego. 6. Portugalia - KRLD 5-3 (1966) Na mistrzostwa świata do Anglii piłkarze Korei Północnej jechali w roli outsidera. Tymczasem w swoim ostatnim grupowym meczu sensacyjnie pokonali 1-0 Włochów i awansowali do czołowej ósemki turnieju. W ćwierćfinałowym mecz na Goodison Park w Liverpoolu, po 25 minutach prowadzili z inną rewelacją mistrzostw w Anglii Portugalią aż 3-0! Do siatki trafiali Pak Seung-zin, Li Dong-woon oraz Yang Seung-kook. Potem jednak wszystko w swoje ręce czy raczej nogi w pojedynkę wziął słynny Eusebio. "Czarna Perła z Mozambiku", król strzelców mundialu w Anglii z 9 bramkami na koncie, aż cztery razy wpisał się na listę strzelców, dzięki czemu reprezentacja z Półwyspu Iberyjskiego sięgnęła po swój pierwszy sukces w historii, kończąc mundial na Wyspach na trzecim miejscu. 5. FC Barcelona - Paris Saint-Germain 6-1 (2017) 14 lutego 2017 roku PSG sensacyjnie rozbiło u siebie w 1/8 Champions League Katalończyków aż 4:0. Wydawało się, że paryżanie mogą się już spokojnie szykować do ćwierćfinałów. Tymczasem na początku marca na Camp Nou doszło do niesamowitego zwrotu, choć wydawało się, że nic się nie wydarzy, bo jeszcze na kilka minut przed końcem było ledwie 3-1 dla Barcy. Tymczasem w ostatnich minutach czy nawet sekundach trzy kolejne bramki miejscowych, w tym dwie Neymara, odwróciło losy rywalizacji. Ostatecznie skończyło się na wygranej drużyny Luisa Enrique 6-1! W PSG dostało się wtedy Grzegorzowi Krychowiakowi, który wszedł na boisko w... trzeciej minucie doliczonego już czasu gry. Po tym goście stracili jeszcze jednego, decydującego gola. 4. Bayern Monachium - FC Barcelona 8-2 (2020) O tym meczu będzie się jeszcze mówiło i pisało długo. To co wydarzyło się na stadionie w Lizbonie w ostatni piątek przypominało to, co stało się sześć lat wcześniej w starciu w Belo Horizonte w półfinale MŚ, gdzie Niemcy rozgromili Brazylijczyków. Tamto spotkanie pamięta jeszcze dobrze trójka Manuel Neuer, Jerome Boateng i Thomas Mueller, który zdobywał bramki i w starciu z "Canarinhos" i w niesamowitej grze z "Dumą Katalonii" na Estadio da Luz, gdzie gola i asystę zaliczył też kapitan reprezentacji Polski Robert Lewandowski. 3. AC Milan - FC Liverpool 3-3 karne 2-3 (2005) Jeden z najbardziej niesamowitych pucharowych finałów w historii, z polskim bramkarzem Jerzym Dudkiem w roli głównej. Do przerwy "Dudi" i jego koledzy nie popisali się. Na stadionie w Stambule w starciu z Milanem stracili trzy gole. Wszystko wydawało się już rozstrzygnięte. Po przerwie nastąpił jednak niesamowity zwrot akcji, a w dogrywce i w serii rzutów karnych wyczyny golkipera "The Reds" i obrona piłek po strzałach Andrija Szewczenki przeszły do historii, tak samo jak słynny "Dudek dance" na linii bramkowej w serii jedenastek. 2. Anglia - Węgry 3-6 (1953) Po triumfie na igrzyskach olimpijskich w Helsinkach, do piłkarskiej reprezentacji Węgier przylgną przydomek "Złotej jedenastki". W listopadzie 1953 roku drużyna prowadzona przez Gustava Sebesa jechała na Wembley na starcie z niezwyciężonymi u siebie Wyspiarzami. W obecności 105 tys. kibiców skończyło się na pogromie Anglików. To był popis jedenastki, w której prym wiedli tacy gracze, jak bramkarz Grosics, pomocnik Bozsik czy takie asy z przodu, jak Puskas, Kocsis czy Czibor. Bohaterem meczu w Londynie był jednak Nandor Hidekuti, który trzy razy pokonał Gila Merricka. 6-3 dla Węgrów było szokiem dla piłkarskich kibiców na świecie. Rewanż rozegrano pół roku później w Budapeszcie. Tym razem Węgrzy rozbili Anglików aż... 7-1! 1. Brazylia - Niemcy 1-7 (2014) Na organizowanych u siebie mistrzostwach świata Brazylijczycy chcieli odzyskać prymat w światowej piłce. Miał tego dokonać zespół prowadzony przez Luiza Felipe Scolariego, który po mistrzostwo świata z "Canarinhos" sięgnął już w 2002 roku. Wydawało się, że powinno się udać, bo w 2013 Brazylijczycy pewnie triumfowali w Pucharze Konfederacji. Tymczasem w półfinale MŚ doszło do katastrofy. Niemcy już po dwóch kwadransach prowadzili pięcioma golami. Cztery z nich padły pomiędzy 23, a 29 minutą. Scolari opisał potem wszystko, jako najgorszy dzień w jego życiu. Jakby mało było tych upokorzeń, to jeszcze w meczu o 3 miejsce Holendrzy wygrali 3-0. To dwie najwyższe porażki reprezentacji Brazylii w finałach MŚ. Przygotował Michał Zichlarz