Łodzianki w ekstralidze kobiet grają zaledwie od 2016 roku. W ostatnim sezonie odniosły pierwszy duży sukces - zostały mistrzyniami Polski. To im dało awans do europejskich pucharów. By zagrać w fazie grupowej Ligi Mistrzów, muszą pokonać dwóch rywali. W pierwszym meczu (18 sierpnia) zmierzą się z Anderlechtem Bruksela. Jeśli pokonają Belgijki, zagrają ze zwycięzcą pary Gintra (Litwa) - KuPS (Finlandia). Nogi się nie zatrzęsą - Łatwo na pewno nie będzie. Te zespoły kilka razy z różnym powodzeniem już grały w europejskich pucharach, a my jesteśmy beniaminkiem - podkreśla prezes Matusiak. - Nogi jednak nam się nie trzęsą. Dziewczyny bardzo czekają na ten pierwszy mecz. W Anderlechcie są mocne zawodniczki. Z Litwinkami i Finkami jesteśmy w stanie nawiązać równorzędna walkę. Ważne, żebyśmy zagrali na wysokim poziomie. Dziewczyny na pewno zostawią na boisku serca. Każdy ze stadionu wyjdzie zauroczony ich grą. Działacze podkreślają, że nie nakładają na zawodniczki presji ani nie robią wielkich transferów w związku z grą o Ligę Mistrzyń. - Dwa lata temu Górnik Łęczna chciał zawojować puchary, zrobił pięć transferów czołowych zawodniczek i nic nie wyszło. A to są spore koszty - zauważa Matusiak. - Te dziewczyny zdobyły mistrzostwo i występ w europejskich pucharach jest dla nich nagrodą. Nic się nie stanie, jeśli w tym roku nie uda się awansować. Podchodzimy do tych meczów bez presji. Na pewno zbierzemy doświadczenie, które zaprocentuje. Pierwszy raz na stadionie ŁKS Andrzej Kuczyński, członek Zarządu TME, sponsora drużyny twierdzi, że trzy lata temu zapowiadał awans zespołu do europejskich pucharów. - To dla klubu ogromne wyróżnienie, że turniej eliminacyjny odbędzie się w Łodzi. Wychodzimy poza lokalne podwórko i zmierzymy się z mistrzyniami Belgii, Litwy i Finlandii. Każda bramka, remis czy wygrana będzie ogromnym sukcesem - zaznacza. - Budujemy zespół organicznie, a nie na hura. Dlatego nie zmieniany składu, by nie robić w drużynie kwasów, że przychodzi jedna zawodniczka i zajmuje miejsce drugiej. Nie brakuje propozycji od menedżerów, ale będziemy grali niemal niezmienionym składem. Zmieni się za to miejsce rozgrywania spotkań. Zamiast na małym stadionie upchniętym pomiędzy stare i pozamykane łódzkie fabryki, mistrzynie Polski wystąpią na oddanym w kwietniu do użytku stadionie miejskim im. Władysława Króla. Tam grają piłkarze ŁKS. Obiekt gościł też niedawno reprezentację Ukrainy, która w Lidze Narodów podejmowała Armenię i Irlandię, a także Dynamo Kijów w eliminacjach Ligi Mistrzów. - Z chwilą rozpoczęcia budowy stadionu nie spodziewałam się, że będziemy tu gościć tego typu międzynarodowe imprezy - powiedziała Hanna Zdanowska, prezydent Łodzi. - Cieszę się też, że mamy sportowców, którzy wywalczyli sobie prawo, by wystąpić w tych rozgrywkach. Rywalki grają na Euro Zanim piłkarki TME SMS Łódź zagrają z Anderlechtem, będą miały okazję zapoznać się ze stadionem. Na tym obiekcie zainaugurują 13 sierpnia sezon ligowy. - Do tej pory oglądałam na tym stadionie mecze reprezentacji z trybun. Teraz sama będą mogła na nim zagrać - cieszy się Julia Kolis, zawodniczka TME SMS. - Sprawdzałyśmy, które zawodniczki Anderlechtu grają w reprezentacji Belgii, ale my też w drużynie mamy kadrowiczki. Nie będziemy czuły presji. Jeśli uda się coś zdziałać, będzie super. Jeśli nie, to za rok znów spróbujemy awansować do europejskich pucharów. Reprezentacja Belgii grała w trwających mistrzostwach Europy - odpadła w ćwierćfinale ze Szwecją. W kadrze było pięć zawodniczek występujących na co dzień w Anderlechcie. Co ciekawe wyżej w rankingu klubowym UEFA jest FC Gintra - zajmuje 30. miejsce. Anderlecht jest 41., a KuPS i TME SMS w nim nie ma (nie grały w ostatnich pięciu latach).