Reprezentacja Polski przeszła do historii, bo selekcjoner żeńskiej kadry do lat 17 jako pierwszy skorzystał z systemu Football Video Support. Nie przyniosło to jednak korzyści młodym biało-czerwonym. Nowe oblicze VAR-u? Trwają testy VAR pojawił się w świecie globalnej piłki w 2016 roku. Chociaż zarówno osiem lat temu, jak i teraz system ten ma mnóstwo krytyków, nie ulega wątpliwości, iż odmienił on futbol. Na przestrzeni ostatnich lat ewoluował, co przełożyło się choćby na zakończenie ery mało widocznych, acz bolesnych i niesportowych fauli w polu karnym. Dziś każdy defensor wie, że jeżeli "dyskretnie" zaatakuje przeciwnika łokciem, sytuacja może zostać dostrzeżona i skrupulatnie przeanalizowana przez arbitrów. Światowe federacje piłkarskie doskonale zdają sobie sprawę, że VAR bynajmniej nie jest idealny. Na boisku wciąż dochodzi do stykowych sytuacji, a kompetencje systemu wideoweryfikacji są ograniczone i ostatecznie decydować musi człowiek. Stale trwają testy usprawnień, mogących poprawić funkcjonowanie tego narzędzia. W Dominikanie trwają obecnie mistrzostwa świata kobiet do lat 17. Na turnieju sędziowie nie mogą liczyć na asystę VAR-u, ale pilotażowo testowana jest nowa opcja. Mowa o Football Video Support. Przypomina ona jako żywo "challenge" znany choćby z siatkówki. Każdy z trenerów może w trakcie spotkania zgłosić dwa zdarzenia, które zostaną następnie przeanalizowane przez arbitra na powtórkach. Jeżeli wniosek o weryfikację okaże się słuszny, trener odzyskuje "challenge" i dalej ma do dyspozycji dwa. Natomiast jeżeli analiza nie przyzna szkoleniowcowi racji, traci jedną z szans. Reprezentacja Polski przeszła do historii. Pierwsza taka interwencja w historii Reprezentacja Polski grała w czwartek swój pierwszy mecz na mistrzostwach świata do lat 17. Jej rywalem była kadra Japonii. W 36. minucie przy stanie 0:0 zakotłowało się pod bramką zawodniczek z Azji. Po rzucie rożnym do piłki ostatecznie dopadła Oliwia Związek i z miejsca oddała strzał na bramkę. Mitsuki Ota stanęła na linii i zainterweniowała, ale wydawało się, iż piłka minęła linię bramkową. Trener Polek Marcin Kasprowicz był w znacznej odległości od tego zdarzenia, ale za namową członków sztabu i zawodniczek, poprosił o interwencję Football Video Support. Był to pierwszy przypadek wykorzystania tego systemu w historii. Sędzia Deily Gomez podeszła do monitora i przez dłuższy czas analizowała sytuację. Nie ulega wątpliwości, że była ona stykowa, bo na niektórych ujęciach kamery wydawało się jasne, iż gol powinien zostać uznany. Ostatecznie arbiter podtrzymała jednak swoją decyzję, o czym poinformowała przez mikrofon zgromadzonych na stadionie widzów. Tym samym trener Kasprowicz stracił jeden "challenge", a jego drużyna nie objęła prowadzenia. Co ciekawe, w końcówce to szkoleniowiec rywali poprosił o analizę FS. Domagał się rzutu karnego po rzekomej ręce Igi Witkowskiej, ale i tym razem sędzia Gomez nie przychyliła się do tej apelacji. Ostatecznie spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem.