Mecz 2. kolejki IV grupy III ligi pomiędzy Stalą Stalowa Wola i KS Wiązownicą, miał wręcz kosmiczny przebieg. Gospodarze wygrali 3-0, a dwie bramki strzelił Jakub Kowalski po rzutach karnych. W sumie, sędzia Rafał Szydełko, odgwizdał pięć "jedenastek". Wszystkie dla Stali, ale piłkarze tego zespołu pudłowali na potęgę. Jeszcze w pierwszej połowie, z 11 metrów, mylili się Sławomir Duda i Bartłomiej Olszewski. W drugiej połowie rzutu karnego nie wykorzystał Michał Kitliński. Skuteczniejszy okazał się Kowalski, a oprócz niego, już z gry, strzelił Japończyk Kosei Iwao, ustalając wynik na 3-0 dla Stali. Jakby tego było mało, arbiter pokazał trzy czerwone kartki piłkarzom Wiązownicy. Jeszcze w pierwszej połowie, boisko musiał opuścić Patryk Kapuściński. Po godzinie gry "czerwień" zobaczył także Kacper Rop. Gospodarze jednak kończyli mecz w ósemkę, bo do spotkania nie dokończył także Hubert Kasia, który wszedł z ławki, ale nie dotrwał do ostatniego gwizdka. Trener gości był poirytowany. Dostało się sędziemu Po spotkaniu, rozczarowania nie krył szkoleniowiec KS Wiązownica Marcin Wołowiec. Pochwalił swój zespół, za walkę do końca, ale nie szczędził ostrych słów pod adresem sędziego. - Jak ja bym zaczął rozwijać to, co mam do powiedzenia... Nie powiem prosto z mostu, bo tam siedzą za biurkami i czekają, żeby sprowokować i dawać kary - powiedział Wołowiec, na pomeczowej konferencji prasowej. - Szkoda strzępić ryja co do dzisiejszych wydarzeń - dodał jednak szkoleniowiec gości, dając także do zrozumienia, że to nie pierwsze negatywne doświadczenie jego zespołu z sędzią Rafałem Szydełką.