Real Madryt rozegrał spektakularny sezon na wszystkich frontach z wyjątkiem Pucharu Króla. Zespół prowadzony przez Carlo Ancelottiego od pierwszego dnia rozgrywek mierzył się z potężnymi problemami. Jeszcze przed startem sezonu z gry do maja wykluczył się bowiem Thibaut Courtois, który zerwał więzadła krzyżowe w kolanie. Tego samego urazu doznał Eder Militao kilka dni później, a w grudniu na stół operacyjny po identycznej kontuzji trafił także David Alaba. Popis Haalanda w kluczowym meczu! Losy tytułu są już niemal jasne W międzyczasie z dwiema poważnymi kontuzjami zmagał się także Vinicius Junior, a trzeba pamiętać także, że z klubu latem odszedł wielki lider, a więc Karim Benzema. Carlo Ancelotti nic sobie z tego jednak nie robił i układał zespół na swoją modłę. Ta sztuka wyszła mu naprawdę bardzo dobrze. Real Madryt bowiem zapewnił sobie tytuł nowych mistrzów Hiszpanii na kilka kolejek przed końcem, a potem także udział w finale Ligi Mistrzów, pokonując na swojej drodze Manchester City i Bayern Monachium. Real Madryt gromi. Vinicius i Bellingham się bawią Po zrealizowaniu tych dwóch dużych celów włoski trener ma na horyzoncie już tylko jeden - przygotować drużynę do finału na Wembley tak, aby była ona całkowicie zdrowa i w dobrej formie. Właśnie temu mają posłużyć trzy najbliższe mecze ligowe. Pierwszy - z Deportivo Alaves zapowiadał się raczej jak dość luźny spacerek, szczególnie, że Real grał przed własnymi kibicami na Santiago Bernabeu. Ancelotti zdecydował się wystawić prawie najmocniejszy skład na czele z Viniciusem Juniorem i Judem Bellinghamem. Trzeba powiedzieć, że początek był szokujący, bo pierwszą okazję stworzyło sobie Deportivo. W bramce jednak wówczas dobrze zachował się Thibaut Courtois i to by było na tyle z ofensywnych wypadów gości, kontrolę za sprawą Toniego Kroosa przejął Real. Pierwszy raz wymierny efekt tej kontroli dostaliśmy już w 10. minucie. Niemiecki pomocnik zagrał doskonałą piłkę w pole karne, a tam prawdopodobnie do dośrodkowania złożył się Jude Bellingham. Piłka na tyle dobrze ułożyła się jednak na jego stopie, że wpadła do siatki. Mieliśmy więc polski akcent na Santiago Bernabeu - klasyczny centrostrzał. Wielka nowość na EURO 2024. Ważna zmiana dla Szymona Marciniaka i innych sędziów W drugiej akcji bramkowej główne role odegrali Eduardo Camavinga, który zastępuje kontuzjowanego Aureliena Tchouameniego i Vinicius Junior. Francuz doskonale dograł piłkę przed bramkę Alaves, a tam ze spokojem całą sytuację wykończył Brazylijczyk. Bernabeu zaczęło natychmiast skandować "Vinicius Złota Piłka", co działo się już wcześniej. Dzieła nokautu dopełnił w pierwszej połowie jeszcze Federico Valverde. Urugwajczyk dostał piłkę na skraju pola karnego i z charakterystyczną dla siebie siłą kopnął ją w stronę bramki. Futbolówka wpadła idealnie pod poprzeczką, a bramkarz nie miał absolutnie nic do powiedzenia. Druga połowa wyglądała dokładnie tak, jak się tego można było spodziewać. Real atakował, szukał strzałów, dryblingów, błyszczeli Bellingham i Vinicius, ale swoje okazje do pokazania umiejętności miał także Courtois, który w jednej parad pokazał poziom dostępny dla niewielu na świecie. Podobne rzeczy pod drugą bramką zrobili Vini z Judem w 70. minucie spotkania. Bellingham podał prostopadle w okolicach prawego skrzydła, a Brazylijczyk wykończył to z atomową mocą uderzenia trochę w stylu Cristiano Ronaldo. Kolejny klub Ekstraklasy podjął decyzję wobec trenera. Jest oficjalny komunikat To nie był koniec. Real tego wieczoru był naprawdę chętny do atakowania, ale nie mogło być inaczej, gdy Ancelotti wypuścił wygłodniały zespół na murawę z rywalem, który już o nic nie walczy. Mniej wygłodniały w ostatnich tygodniach miał prawo być Arda Guller. Turek grał bowiem dość często i strzelał dużo. Kolejnego gola dołożył także tego wieczoru. Turek wykorzystał odbitą piłkę i w prostej sytuacji pokonał golkipera rywali, strzelając piątego gola dla Realu w tym pojedynku.