Bezsprzecznie londyńska Chelsea to jeden z faworytów do zgarnięcia pucharu za wygranie tegorocznej Ligi Konferencji. Do tej pory podopieczni Enzo Maresci przegrali bowiem tylko jeden mecz w obecnej edycji tych rozgrywek. Było to rewanżowe starcie z Legią Warszawa, które sensacyjnie pokonała "The Blues" na ich stadionie. Dla ekipy z Londynu był to jednak drobny wypadek przy pracy, który w żaden sposób nie przeważył o wejściu do półfinału LK. Po drugiej stronie murawy znalazła się natomiast szwedzka drużyna Djurgarden IF, która zakończyła fazę ligową LKE na 5. pozycji, a w dalszym etapie rywalizacji wyeliminował takie zespoły jak: Pafos czy Rapid Wiedeń. Teraz jednak szwedzka drużyna zmierzyła się z europejskim gigantem, dla którego celem było przekonywujące zwycięstwo. Każdy inny rezultat po stronie londyńskiej ekipy może być traktowany jako blamaż. Djurgarden bez szans w starciu z londyńską Chelsea. Dwubramkowe prowadzenie podopiecznych Maresci Mecz między Chelsea a Djurgarden odbywał się w dość niecodziennych warunkach, bowiem na sztucznej murawie, do której londyńscy piłkarze na pewno nie są przyzwyczajeni. Nie przeszkodziło im to jednak w narzuceniu swojego rytmu gry. Mimo to pierwsze minuty starcia w Sztokholmie upływały dość spokojnie. Obydwie drużyny grały zachowawczy futbol, próbując zmusić przeciwników do popełnienia błędu. Takowy błąd przydarzył się defensywie Djurgarden, która pozostawiła kompletnie niekrytego Jadona Sancho. Anglik otrzymał piłkę w polu karnym, a następnie błyskawicznie przełożył ją na prawą nogę, oddając strzał w kierunku bramki rywali. Defensor gospodarzy próbował jeszcze wyratować zespół z opresji, jednak jego interwencja przypieczętowała nieuniknione - Chelsea objęła prowadzenie w 12. minucie spotkania. Chwilę później piłka znów znalazła się pod polem karnym rywali. Podwyższyć wynik mógł Marc Cucurella, jednak jego uderzenie sprzed pola karnego było minimalnie niecelne. Gospodarze również przeprowadzili w tej części meczu kilka dobrze zapowiadających się akcji, jednak w wielu przypadkach brakowało im dokładności, przez co każda paliła na panewce. Na kolejną niemal stuprocentową sytuację musieliśmy poczekać do 31. minuty. Wtedy to genialnym przerzutem futbolówki za linię obrońców popisał się Reece James. Do piłki dopadł Noni Madueke i tylko przytomne wyjście Jacoba Rinne uchroniło Djurgarden od utraty kolejnej bramki. Kilka minut później piłka znalazła się w polu karnym Filipa Jorgensena. Napastnik gospodarzy oddał pierwszy tego dnia celny strzał na bramkę Duńczyka, lecz dobrze ustawiony golkiper nie miał problemu ze zneutralizowaniem zagrożenia. Kiedy wydawało się, że do przerwy rezultat tego spotkania nie ulegnie zmianie, piłka trafiła pod nogi wspomnianego wcześniej Madueke. Płaski strzał Anglika podwyższył prowadzenie "The Blues" na 2 minuty przed końcem pierwszej połowy. Mimo to gospodarze nie zamierzali składać broni. W doliczonym czasie gry napastnik Djurgarden oddał strzał po indywidualnym rajdzie. Jego uderzenie zapewne nie stanowiłby problemu dla golkipera gości, gdyby nie rykoszet. Jorgensen musiał się mocno wysilić, jednak jego imponująca parada uchroniła Chelsea przed utratą dwubramkowego prowadzenia w tej części spotkania. Niebywała odmiana Djurgarden. Szwedzi postraszyli Chelsea w drugiej połowie Choć mogłoby się wydawać, że przy takim wyniku Enzo Maresca zdecyduje się na zmniejszenie siły rażenia, to włoski szkoleniowiec postanowił zastosować zupełnie inną koncepcję taktyczną. W drugiej połowie na boisku pojawili się bowiem Cole Palmer, Nicolas Jackson, Trevoh Chalobah oraz Moises Caicedo. Mimo bardzo ofensywnych zmian początkowe minuty tej części spotkania należały do piłkarzy Djurgarden, którzy kilka razy ponownie zagrozili bramce "The Blues". Kanonada bramki Jorgensena nie przyniosła im jednak trafienia kontaktowego. Jak mawia stare piłkarskie porzekadło "niewykorzystane okazje lubią się mścić". Taka właśnie sytuacja wydarzyła się w 59. minucie tego meczu, kiedy to Jackson ruszył z piłką w kierunku golkipera gospodarzy. Ten wyszedł z bramki, aby przechwycić futbolówkę, jednak senegalski napastnik zdołał go zaskoczyć, co skutkowało podwyższeniem prowadzenia Chelsea na 3:0. To trafienie ponownie uspokoiło zapędy gospodarzy, którzy prawdopodobnie pogodzili się już z porażką. Zwalniać nie zamierzali jednak piłkarze z Londynu, którzy za sprawą pięknego uderzenia Jacksona po raz czwarty podwyższyli wynik tego spotkania. Ten gol zbytnio rozluźnił graczy Chelsea, którzy dali się zaskoczyć w 68. minucie. Dośrodkowanie w pole karne wykorzystał Isak Alemayehu, który strzałem głową dał swojej ekipie honorową bramkę. Jeszcze kilka okazji mieli piłkarze gospodarzy, jednak żadna z nich nie pozwoliła zniwelować ogromnej przewagi, którą podczas 90 minut wypracowali sobie zawodnicy "The Blues". Tym sposobem na Stamford Bridge zawodnicy Djurgarden udadzą się z trzybramkową stratą. Rewanżowe spotkanie Chelsea z Djurgarden odbędzie się 8 maja o godzinie 21:00. Mecze Ligi Konferencji oraz Ligi Europy można oglądać na antenach Polsatu Sport.