- Kamil wyprzedza grafik o dwa - trzy tygodnie - przyznał w rozmowie z "Interią" menedżer piłkarza Maciej Zieliński. - Pierwsze rokowania w klubie były takie, że czeka go co najmniej 12 tygodni przerwy, teraz wiadomo już, że będzie ona krótsza. W Red Bullu wszyscy są zaskoczeni, że tak szybko mu się wszystko zrasta, ale widzą też ile on wkłada pracy, jakie jest jego zaangażowanie i determinacja, żeby wrócić jak najszybciej. Myślę, że jeszcze w tym roku zobaczymy Kamila na boisku - przewiduje Zieliński. Red Bull świetnie spisuje się w Lidze Mistrzów - jest liderem grupy G. W razie awansu Piątkowski będzie miał okazję zagrać w tych rozgrywkach nieco dłużej niż w debiutanckim spotkaniu z Sevillą. W pierwszej kolejce polski obrońca zagrał 39. min w zremisowanym na wyjeździe 1-1 spotkaniu. W kolejnych czterech pauzował ze względu na złamaną kostkę. We wtorek Red Bull doznał pierwszej porażki w rozgrywkach - 1-2 na wyjeździe z Wolfsburgiem. - Ostatni mecz grupowy z Sevillą w Salzburgu, 8 grudnia dla Red Bulla może nie mieć żadnej stawki - jeśli wcześniej zapewni sobie awans. Jest szansa, że przy takim układzie trener Matthias Jaissle da szansę Kamilowi, żeby się zaprezentował przez kilka minut, a może i więcej. Red Bull gra najlepszą piłkę w swojej grupie. Jest lepszą drużyną niż Sevilla, Wolfsburg i Lille. W każdym ze wcześniejszych spotkań przeważał. Potknął się dopiero w Wolfsburgu - ocenia Zieliński. Red Bull jest jednym z klubów, które najlepiej pracują z młodzieżą w Europie, a może i na całym świecie. Z bliska rozwój klubu obserwuje były reprezentant Polski Roman Szewczyk, który po występach w Austrii Salzburg osiadł w "mieście Mozarta" i przez pewien czas pracował w Red Bullu - najpierw jako trener młodzieży, a później jako skaut. Wszystkie skróty Ligi Mistrzów online w Interia Sport - ZOBACZ! Dopadł go wielki pech - Nie ma mnie już w klubie, ale mam tam wielu przyjaciół - powiedział "Interii" Szewczyk. - Wszyscy powtarzają mi jedno - Kamil Piątkowski ma tu wielkie perspektywy. Wszyscy wróżą mu karierę w jeszcze lepszym klubie niż Red Bull. Osobiście się jeszcze nie poznaliśmy, choć go widziałem już dwa razy na żywo na boisku. Ma chłopak pecha wielkiego, że doznał kontuzji w takim momencie. Moi znajomi z klubu nie mogą się go nachwalić. Mówią: "Roman to świetny chłopak, dobry obrońca, który pasuje do naszej drużyny. To wielki talent". Widziałem, jak dobrze radził sobie w Polsce, teraz oglądałem jego występy w Salzburgu i muszę powiedzieć, że bardzo mi się podoba. Będą tu mieli z niego wielką pociechę. A z tą kontuzją po prostu miał pecha. Przyjechał zmęczony po mistrzostwach Europy. Musiał trochę dotrenować. Nie grał, później trener raz go wystawiał, a raz nie. Zagrał w Pucharze Austrii i dopadł go wielki pech. Niestety w piłce nożnej trzeba się z tym liczyć - ubolewa były reprezentant Polski. Do Szewczyka też dotarły już słuchy o tym, że jego rodak leczy się w błyskawicznym tempie. - Słyszałem, że szybciej wróci do gry niż zakładano. Błyskawicznie zdrowieje i perspektywy są już takie, że wróci do treningów za niedługi czas. Wcześniej czytałem w mediach, że nie będzie grał nawet przez pół roku. Myślałem, że chłopak ma sezon stracony, ale na szczęście okazuje się, że tak źle nie jest. I dobrze, bo dla młodego zawodnika, taka długa przerwa to katastrofa. Wskoczył na taki wysoki poziom. Zadebiutował w Lidze Mistrzów. Teraz jest tyle meczów, że mógłby regularnie grać w pierwszym składzie Red Bulla, także w Champions League. No miał chłopak pecha, ale mam nadzieję, że szybko się odbuduje. Ma wspaniałe warunki fizyczne, jest dobry technicznie, zagrywa obiema nogami i pasuje w ogóle do koncepcji gry tego trenera i do koncepcji Red Bulla - wychwala Piątkowskiego jeden z najlepszych polskich piłkarzy lat 90. Zieliński na pytanie o transfer do lepszego klubu odpowiada: - Spokojnie krok po kroku. Red Bull to bardzo dobry zespół, więc jeśli mówimy o transferze, to lepiej formułujmy to - "do lepszej ligi niż austriacka". W Salzburgu wykreowano już wielu piłkarzy. Dobrą pracą na treningach, w meczach ligowych, w Champions League, reprezentacji Kamil będzie mógł się wybić wyżej. Na razie jednak nic na siłę. Jest w najlepszym z możliwych miejscu - mówi Zieliński. Selekcjoner Paulo Sousa cały czas ma Piątkowskiego na oku. - Dzwonił do Kamila po kontuzji. Rozmawiali przez parę minut. Portugalczyk podkreślał, że wciąż na niego liczy. Dodał mu tym telefonem dużo otuchy. Powrót do reprezentacji i walka o awans na mundial to dla Kamila priorytetowa sprawa - zapewnia na koniec menedżer byłego piłkarza Rakowa Częstochowa i Zagłębia Lubin. Artur Szczepanik, Interia