Końcówka meczu w Bełchatowie. Rzut wolny dla gospodarzy. Piłkę w pole karne dośrodkował Maciej Małkowski. Najwyżej w "szesnastce" wyskoczył Grzegorz Kuświk, który zagrał wprost na głowę Macieja Tataja. Napastnik kieleckiego zespołu pięknie strzelił głową w "okienko" i pokonał własnego bramkarza. W ten właśnie sposób komplet punktów został w Bełchatowie. Mecz stał na słabym poziomie i tak na dobrą sprawę, żaden z zespołów nie zasłużył na zwycięstwo. W pierwszej połowie sytuacji podbramkowych jak na lekarstwo. Gospodarze niby atakowali, ale czynili to bez przekonania. Kielczanie za to skupili się przede wszystkim na obronie dostępu do własnej bramki, czekając na okazję do kontry. Ta taktyka mogła przynieść skutek w 23. minucie. Błąd w środku boiska popełnił Marcin Żewłakow, który podał do... Ediego. Ten natychmiast uruchomił Andrzeja Niedzielana. Najlepszy snajper Korony w trudnej sytuacji strzelił po ziemi. Piłka minęła Łukasza Sapelę, ale od straty gola uratował bełchatowian Marcin Drzymont. Kilka minut później przed szansą na strzelenie gola stanął Maciej Korzym, który po zagraniu od Niedzielana obrócił się z piłką i uderzył po ziemi. Do pełni szczęścia zabrakło niewiele. Gospodarze w pierwszej połowie oddali tylko jeden celny strzał. Próba Dawida Nowaka była jednak za słaba, żeby sprawić kłopoty Zbigniewowi Małkowskiemu. Tempo w drugiej części również nie było oszałamiające. W 54. minucie Edi posłał prostopadłe podanie do Korzyma, a ten z ostrego kąta starał się zaskoczyć Sapelę. Bramkarz GKS-u w dobrym stylu obronił. Dokładnie dziesięć minut później gospodarze powinni objąć prowadzenie. W pole karne dośrodkował Małkowski. Nowak zgrał głową do Żewłakowa, który podał do Szymona Sawali, a ten spudłował z 6 metrów. W kolejnych minutach nie działo się nic wartego odnotowania. Kiedy wydawało się, że pojedynek zakończy się bezbramkowym remisem, emocji dostarczył wspomniany na wstępie Tataj. Po meczu powiedzieli: Trener Korony Kielce Marcin Sasal: "Przegraliśmy w fatalnych okolicznościach. Moim zdaniem mecz z naszej strony wyglądał całkiem nieźle, a porażkę ponieśliśmy na własne życzenie. Zakładaliśmy sobie wywiezienie co najmniej jednego punktu. Stało się inaczej i zawodnicy są wściekli. Zagrali mądrze taktycznie, z charakterem i nie zasłużyli na przegraną". Szkoleniowiec PGE GKS Bełchatów Maciej Bartoszek: "Przed dwoma meczami u siebie, z Koroną i kolejnym z Arką, mówiłem, że nie ważne jak, ale trzeba zdobyć komplet punktów. Korona grała dzisiaj agresywnie w środku boiska i dlatego mieliśmy problemy z konstruowaniem dobrych akcji. Kiedy atakowaliśmy, to narażaliśmy się na kontry. Dopisało nam jednak szczęście i mamy trzy punkty. Zgadzam się, że nie był to najpiękniejszy mecz. To w tej chwili nie ma jednak znaczenia. Ten sezon dopiero teraz nabiera kolorytu. Wystarczy spojrzeć na tabelę by przekonać się, że nie ma drużyn grających o nic. My mamy 34 punkty i musimy się z tego cieszyć". PGE GKS Bełchatów - Korona Kielce 1-0 (0-0) Bramka: 1-0 Maciej Tataj (90+1-samobójcza). Żółta kartka - PGE GKS Bełchatów: Maciej Małkowski, Mate Lacic. Korona Kielce: Paweł Sobolewski, Grzegorz Lech, Vlastimir Jovanovic, Pavol Stano. Sędzia: Robert Małek (Zabrze). Widzów 2˙200. PGE GKS Bełchatów: Łukasz Sapela - Grzegorz Fonfara, Mate Lacic, Marcin Drzymont, Maciej Małkowski - Marcus da Silva, Szymon Sawala (67. Łukasz Bocian), Grzegorz Baran, Mateusz Cetnarski (62. Paweł Komołow), Dawid Nowak - Marcin Żewłakow (75. Grzegorz Kuświk). Korona Kielce: Zbigniew Małkowski - Piotr Malarczyk (77. Jacek Markiewicz), Pavol Stano, Hernani, Dirceu Da Silva - Maciej Korzym, Grzegorz Lech (80. Aleksandar Vukovic), Vlastimir Jovanovic, Paweł Sobolewski - Edi Andradina, Andrzej Niedzielan (72. Maciej Tataj). Wyniki, terminarz i tabela Ekstraklasy