Czeski bramkarz wrócił do jedenastki "The Blues" po ponad trzech miesiącach przerwy. Cech urazu czaszki nabawił się 14 października po zderzeniu ze Stephenem Huntem w pierwszej minucie meczu Reading - Chelsea. Pierwsze prognozy mówiły nawet o rocznym rozbracie z piłką. Na szczęście dla Czecha ten czarny scenariusz się nie sprawdził. Cech do gry wrócił w bardzo prestiżowym spotkaniu z Liverpoolem. Zawodnik, który na murawie pojawił się w kasku mającym zabezpieczać głowę, pierwszy kontakt z piłką zanotował w 40. sekundzie, gdy wybił piłkę podaną mu przez kolegę z zespołu Kameruńczyka Geremiego. W 2.28 min obronił pierwszy strzał (lekkie uderzenie głową Stevena Gerrarda), a w 3.14 puścił gola. Akcję gospodarzy zaczął Jamie Carragher, piłkę głową musnął Peter Crouch, a wykończył ją Dirk Kuyt. Holender wykorzystał niezdecydowanie Paula Ferreiry i technicznym strzałem pokonał czeskiego bramkarza. Wynik spotkania ustalił w 18. minucie Jermaine Pennant. Skrzydłowy "The Reds" popisał się fantastycznym uderzeniem zza pola karnego. Piłka przelobowała Cecha, musnęła poprzeczkę i wpadła do siatki Chelsea. Mający kłopoty w defensywie londyńczycy (nie mogą grać środkowi obrońcy John Terry, Ricardo Carvalho i Khalid Boulahrouz), w sobotę mieli także problem z atakiem. Już w 20. minucie murawę musiał ze skręconą nogą opuścić Arjen Robben (zastąpił go Shaun Wright-Phillips), a swojego dnia miał Didier Drogba. Mimo wszystko Jose Mourinho, menedżer Chelsea, aż do 73. minuty trzymał na ławce Andrija Szewczenkę. Rezerwowi nie okazali się jednak zbawieniem i Portugalczyk okazał się gorszy od Rafaela Beniteza. Dla Hiszpana sobotnie spotkanie było 100. ligowym w roli menedżera Liverpool FC. Zobacz wyniki 24. kolejki Premier League i tabelę