Dnipro Dniepropietrowsk - Lech Poznań - INTERIA.PL zaprasza na relację na żywo, początek: czwartek 19.00 Gdy latem 2008 roku Peszko przechodził z Wisły Płock do Lecha, już miał łatkę niesfornego chłopaka. W drugiej lidze w rywalizacji o koronę króla strzelców z Robertem Lewandowskim przeszkodziły mu między innymi kolorowe kartoniki. Tłumaczył, że w niektórych sytuacjach uwzięli się na niego sędziowie, ale jednocześnie zapewniał, że w Lechu już tak nie będzie. A tymczasem jest - Peszko stał się zawodnikiem mocno kontrowersyjnym. Nowy piłkarz idealnie wpisał się w koncepcję budowy drużyny przez Franciszka Smudę, który potrzebował szybkiego, zwinnego skrzydłowego. "Peszkin" wywalczył miejsce w pierwszym składzie, świetnie grał przeciwko Grasshopper Zurych, Austrii Wiedeń czy AS Nancy. Smuda dmuchał i chuchał, by mieć najmocniejszy skład na mecze z Udinese Calcio, którymi Lech miał rozpocząć rundę wiosenną w 2009 roku. W pierwszym meczu z Włochami Peszko nie wystąpił, bo? pauzował za żółte kartki. W międzyczasie Lech zagrał we Wronkach sparing z Koroną Kielce - dla Smudy wynik nie był istotny, ważne było za to zdrowie piłkarzy i to, by mogli pobiegać. Tymczasem jeszcze w pierwszej połowie Peszko walczył na całego o piłkę w polu karnym rywali i doznał kontuzji stawu skokowego w starciu z bramkarzem Radosławem Janukiewiczem. Do Udine pojechał, ale już po oficjalnym treningu dzień przed meczem było wiadomo, że uraz wyłączy zawodnika z gry. Kilka miesięcy później, już pod wodzą Jacka Zielińskiego, Lech miał szansę jako pierwszy polski klub awansować do fazy grupowej Ligi Europejskiej. Poznaniacy bez problemu wyeliminowali norweski Fredrikstad (gol Peszki na wyjeździe po rzucie rożnym), później zmierzyli się z Club Brugge. We Wronkach Lech wygrał 1-0, a gola w doliczonym czasie strzelił Sławomir Peszko. Pomocnik Lecha z radości pobiegł prosto do sektora kibiców. Wskoczył na płot - cieszył się razem z fanami. Nie wiedział, że za takie zachowanie sędzia musi ukarać go żółtą kartką. Kartką, która? wyeliminowała Peszkę z rewanżu! Żal był spory, bo piłkarz był w niezłej formie. A bez Peszki Lech z Ligą Europejską się pożegnał - w Belgii przegrał rzuty karne. W tym roku sytuacja jest jeszcze bardziej dziwna, a Peszki? zabraknie w meczach z Dnipro. W końcówce drugiego spotkania ze Spartą Praga, gdy Lecha mógł uratować już tylko cud, Peszko niepotrzebne odepchnął Czecha Marka Matejovsky'ego, który wcześniej w niesportowy sposób zachował się wobec Bartosza Bosackiego. Sędzia z Francji Fredy Fautrel omyłkowo czerwoną kartkę pokazał Bosackiemu, a nie Peszce. Po meczu Lech złożył odwołanie do UEFA - działacze uznali, że Bosacki, wobec pauzy Grzegorza Wojtkowiaka, przyda im się bardziej niż Peszko. Na wysłanie wniosku mieli tylko 24 godziny. Nie wiedzieli, że dwa dni później Bosacki dozna kontuzji, która wyeliminuje go na kilka tygodni z gry. Aby wnioskować o odwieszenie Bosackiego, Lech musiał wyjaśnić, dlaczego uważa, że sędzia podjął błędną decyzję. I ten powód się znalazł - niesportowo zachował się nie Bosacki, a jego kolega z drużyny. W ubiegły piątek UEFA zgodziła się z Lechem i anulowała karę Bosackiemu. Cztery dni później zawiesiła zaś Peszkę - od razu na trzy spotkania. Lech myślał jeszcze o złożeniu apelacji o zmniejszenie tej kary, ale szans powodzenia takiego wniosku właściwie nie miał. Czy tradycji stanie się zadość i bez Peszki Lech znów zakończy swój udział w europejskich pucharach? Tego dowiemy się za tydzień, ale być może już po dzisiejszym meczu będzie wiadomo dużo więcej. Zobacz również: Lech walczy dzisiaj z Dnipro o Ligę Europejską