- Na dwie kolejki przed końcem rozgrywek, gdy nie wszystko zależy od nas samych, nie da się nie spoglądać na poczynania Wisły. Jednak my też musimy do końca robić swoje - mówi przed wtorkowym spotkaniem pomocnik Lecha Sławomir Peszko. - Musimy robić wszystko co się da, by później nie mieć do sobie żadnych pretensji. A poza tym wciąż uważam, że w derbach Krakowa wszystko jest możliwe - dodał. - Czeka nas ciężkie spotkanie w Chorzowie i na nim się koncentrujemy. Tym bardziej, że w Chorzowie ostatnio przegraliśmy 0-2. Z tego co wiem, to obiekt przy Cichej nie jest szczęśliwy dla Lecha. Pora to w końcu przełamać. Jesteśmy rozpędzeni i mam nadzieję, że nie damy się zatrzymać w głupi sposób. Przeciwnicy też powinni nas szanować. Chociażby po ostatnich wygranych - analizował Peszko. - Gramy ostatnio fajną, ciekawą piłkę, ale ciągle nam czegoś do Wisły brakuje. Szczerze powiedziawszy, to chciałbym te moje bramki, ostatnie zwycięstwa, zamienić na mistrzostwo Polski. Walczymy jednak do końca. Chcemy, by Wisła do samego finiszu ligi czuła ciśnienie. Jeśli zabraknie nam tego jednego punktu, to pretensje będziemy mieć głównie do siebie, bo graliśmy przeciętnie w pierwszej części lig - przyznał filar "Kolejorza". - Drugie miejsce już w zasadzie mamy. Zrobiliśmy postęp sportowy. Na pewno zagramy w europejskich pucharach, ale to jeszcze nie to o co nam wszystkim chodzi - podsumował popularny "Puszkin". Mecz Ruch Chorzów - Lech Poznań rozpocznie się we wtorek, 11 maja o godz. 19. O tej samej godzinie rozpoczną się także pozostałe mecze 29. kolejki Ekstraklasy. Łukasz Klin