Według statystyk Brazylijczyk, który obecnie jest honorowym ambasadorem MŚ 2014, zdobył 1281 goli w 1363 meczach wszystkich rozgrywek, włączając w to również nieoficjalne spotkania towarzyskie. - Trudno ocenia się gole, bo czasami strzela się ładne bramki, a gra jest słaba. Innym razem bywa odwrotnie. Na pewno dobrze pamiętam moją pierwszą bramkę na mistrzostwach świata, bo miałem wówczas zaledwie 17 lat. Piorunujące wrażenie zrobiła na mnie również tysięczna bramka, którą zdobyłem z rzutu karnego. Ważny był dla mnie również ostatni gol na mundialu w Meksyku. Te trzy bramki szczególnie zapadły mi w pamięci - przyznał były legendarny piłkarz. Pele przyleciał do Polski w ramach akcji promocyjnej sieci supermarketów Tesco. Brazylijczyk zachęcał do aktywności fizycznej. - Piłka nożna jest tylko pretekstem, aby być razem. Dzięki futbolowi zwiedziłem świat i poznałem wielu wspaniałych ludzi, których nie miałbym okazji poznać. Poprzez te wszystkie podróże mogłem być z ludźmi i to jest najważniejsze. Piłka nożna to dar boży - mówił były napastnik. Brazylijczyk nie zna obecnych polskich piłkarzy. Z dawnych graczy potrafi wymienić tylko dwóch - Grzegorza Latę i Zbigniewa Bońka. - Nie mieliśmy wówczas możliwości kontaktu. Jestem świadomy, że polska piłka ma głębokie tradycje. Pamiętam jednak Grzegorza Lato. Kolejnym człowiekiem, który jest znany w Brazylii to Zbigniew Boniek - przyznał. Przez większość kariery Pele występował w brazylijskim Santosie. - Nie da się zaprzeczyć, że pod względem stylu jaki wówczas prezentował mój były klub, dzisiaj najbardziej porównywalną grę prezentuje Barcelona. Kolejny zespół podobny do Santosu to Bayern Monachium - ocenił były gracz "Canarinhos". W styczniu Pele otrzymał honorową Złotą Piłkę za "dorobek życia". To pierwsza w historii nagroda tego typu przyznana przez "France Football". - Lista nazwisk piłkarzy, którzy powinni otrzymać taką nagrodę jest bardzo długa. W tym gronie powinni się znaleźć m.in. Johan Cruyff, Franz Beckenbauer, Diego Maradona, George Best, moi rodacy Zico i Socrates, czy Polak Grzegorz Lato. W ostatnich latach na wyróżnienie na pewno zasługują Zinedine Zidane, Lionel Messi i Cristiano Ronaldo - wymienił trzykrotny mistrz świata z reprezentacją Brazylii (1958, 1962, 1970). W jego ojczyźnie 12 czerwca rozpoczną się mistrzostwa świata. Według doniesień medialnych organizacja tej imprezy była zagrożona z powodu m.in. opóźnień w budowie stadionów. - Rzeczywiście było trochę zamieszania. Problemem była jednak polityka. Teraz jednak te kłopoty są już rozwiązane i mam nadzieję, że zobaczymy się na mundialu. Naturalnie chciałbym, aby w finale mistrzostw znalazła się Brazylia i wygrała cały turniej. Jednak nie mamy w tym dobrego doświadczenia, bo przegraliśmy jedyny finał jaki do tej pory rozgrywany był w Brazylii - przypomniał Pele. Chodzi o mistrzostwa świata w 1950 roku, kiedy "Canarinhos" przegrali w Rio de Janeiro z Urugwajem 1-2. - Nie tylko ja, ale cała Brazylia to pamięta. Ojciec, który również był piłkarzem, z kolegami i rodziną słuchali w domu transmisji radiowej z tego spotkania. Ja miałem dziewięć lat i bawiłem się na podwórku. Kiedy po meczu wszedłem do domu, wszyscy mieli dziwne miny, a mój ojciec płakał. Na szczęście kilka lat później poprowadziłem reprezentację do mistrzostwa świata. Jednak mam nadzieję, że w tym roku nie będę płakał po finale mundialu - oświadczył Brazylijczyk. Były legendarny piłkarz nie dopuszcza do siebie myśli, że jego rodacy mogliby nie awansować do finału tegorocznych mistrzostw. Docenia jednak klasę Hiszpanów i Niemców. - W aktualnej dyspozycji to zdecydowanie najlepsze zespoły. Jednak trzeba pamiętać o Włochach, Argentynie i Urugwaju. To doświadczone drużyny i należy im się szacunek - ocenił. Brazylijczyk uważa również, że nie miałby problemów z dostosowaniem się do obecnego stylu futbolu i będąc w dobrej dyspozycji szybko zaaklimatyzowałby się na boisku. - Oczywiście obecny futbol jest dużo bardziej fizyczny niż kiedyś. Jednak gdybym dzisiaj był w mojej najlepszej formie, to wyszedłbym na boisko i po prostu bym grał. To tak, jakby zapytać Ludwiga van Beethovena, czy obecnie potrafiłby grać na pianinie - obrazowo porównał były snajper. Pele nie potrafił podać recepty na zostanie dobrym piłkarzem. Podkreślił, że czasami ciężka praca nie wystarcza, ale bez niej niczego się nie osiągnie. - Jedno jest pewne: drugiego Pelego już nie będzie, bo moja mama i ojciec zamknęli linię produkcyjną. Trudno podać konkretną radę jak zostać dobrym piłkarzem. Kiedyś ojciec powiedział mi: słuchaj, dobrze grasz w piłkę, ale pamiętaj, że to jest dar od Boga. Musisz ciężko trenować, pracować i być twardy. Nigdy nie wolno ci myśleć, że już jesteś najlepszy - dodał słynny Brazylijczyk. "Król futbolu" podczas krótkiej wizyty w Warszawie spotkał się także z młodzieżą. - Domyślam się, że nie do końca wiecie, kim jestem. Macie teraz innych idoli, młodszych ode mnie. Ale możecie sprawdzić w internecie, jak grałem. Może to będzie nieskromne, co powiem, jednak byłem naprawdę dobry - zwrócił się z uśmiechem do nastolatków Pele. Wyraził zadowolenie, że w grupie było sporo dziewcząt. - Trenowałem kiedyś dziewczyny w USA. To były początki. Ale później one dorosły i zaczęły mieć świetne wyniki, zostały nawet mistrzyniami świata. Bardzo się cieszę, że coraz więcej dziewcząt garnie się do piłki nożnej - dodał. Zachęcał młodzież do uprawiania sportu, ale zaznaczył, że w życiu liczy się coś innego. - Możecie wybrać futbol, możecie grać w tenisa czy nawet w baseball. Ale tak naprawdę liczy się tylko to, byście byli dobrymi ludźmi. To jest najważniejsze. I by wokół was było wiele miłości, czego wam serdecznie życzę - zakończył Pele. Pele jest jedynym zawodnikiem w historii, który zdobył Puchar Świata trzy razy. Z dorobkiem 12 bramek jest piąty na liście najskuteczniejszych strzelców mistrzostw świata (prowadzi jego rodak Ronaldo (15 goli). Był autorem 92 hat-tricków (w jednym z meczów zdobył osiem bramek). W 91 oficjalnych meczach reprezentacji narodowej strzelił w sumie 77 goli.