Tuż przed ceremonią pogrzebową Paweł Zarzeczny został odznaczony przez prezydenta Andrzeja Dudę Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Wśród żegnającego go tłumu na każdym kroku można było spotkać znane osoby sportu i mediów. Obecny był m.in. Janusz Basałaj, dyrektor departamentu komunikacji i mediów oraz Zdzisław Kręcina, były sekretarz generalny futbolowej centrali. Nie zabrakło także byłych znakomitych piłkarzy na czele z rekordzistą pod względem występów w drużynie narodowej Michałem Żewłakowem. Zarzeczny był bardzo zżyty z rodziną bliźniaków, szczególnie z ich ojcem Gabrielem. W swoim tekście opublikowanym na łamach "Uważam Rze" nazywał go najszczęśliwszym tatą świata. Ale Zarzeczny sam był szczęśliwym ojcem. Można było powiedzieć mu wszystko, ale nigdy złego słowa o jego pociechach. Choć od śmierci "Don Pablo" minął już prawie tydzień, nie wszyscy mogli się z nią pogodzić. Ze smutkiem uroczystości przyglądał się Marek Citko, który jeszcze kilkanaście dni temu razem z "Don Pablo" wybrał się do Łodzi na pierwszy mecz Widzewa na nowym stadionie. Łez wzruszenia nie krył Andrzej Iwan. Obaj panowie znali się przez lata, a do historii przeszła wizyta Zarzecznego u występującego wówczas w Niemczech "Ajwena".Ale Zarzeczny na swoim pogrzebie nie chciał łez. Wcześniej wielokrotnie wspominał o wizji swojego pogrzebu. - Najchętniej to stanąłbym gdzieś za drzewem i przyglądał się temu, co się dzieje - mówił. Podczas swojej ostatniej drogi chciał, żeby zamiast ograniczyć do minimum nudne przemówienie, bo "nie ma w życiu nic gorszego niż nudziarze". - Tata chciałby, żeby jego pogrzeb przypominał ten z cygańskiego obrządku, gdzie nie zabraknie śpiewów, muzyki, picia i jedzenia. Życzył sobie swoich ulubionych piosenek - "Snu o Warszawie" autorstwa Czesława Niemena i "Shape of my heart" Stinga i Rydwanów Ognia Vangelisa. Pierwsza z nich towarzyszyła mu praktycznie przez całe życie, bo kojarzyła się z Legią. I Legia godnie go pożegnała. W ceremonii wziął udział prezes klubu Dariusz Mioduski, a młodzi zawodnicy udekorowali jego grób efektownym wieńcem. Pozostał także w pamięci kibiców, którzy odśpiewali "Sen o Warszawie" i odpalili race. Bo właśnie kibiców Zarzeczny bronił bardzo często. Nawet w swoim ostatnim wywiadzie w TV Republika. - Wielu mówi o kibicach, że to bandyci, a tymczasem oni utrzymują kilka gazet i telewizji sportowych i przynajmniej z dwudziestu piłkarzy - opowiadał w programie Piotra Lisiewicza "Wywiad z chuliganem".TV Republika oraz weszło, gdzie prowadził videobloga "One Man Show" były jego ostatnimi miejscami pracy. Przez długi okres był też współpracownikiem Interii, gdzie zamieszczał swoje felietony. - Tato, trzymaj się tam, gdziekolwiek jesteś. Kibicuj nam tutaj, zwłaszcza jak przegrywamy do przerwy 0:1 - powiedział nad grobem swojego ojca jego najstarszy syn Krzysztof. Po tych słowach rozległ się gwizdek. Doskonale znany z piłkarskich boisk, oznajmiający koniec meczu. Paweł Zarzeczny spoczął na zawsze na cmentarzu na warszawskim Bródnie.Krzysztof Oliwa