Piotr Dziurowicz posadził Antoniego F., żeby przypadkiem nie posadzili jego samego. Kibice Lecha donieśli na młodego Kulczyka, że nie płaci na klub - ciekawe czy w Anglii fani West Ham domagają się kasy od synów Księcia Karola, a w lepiej znanej nam warszawskiej Polonii od mieszkającej niedaleko córki Kwaśniewskiego. Zaś wszyscy kibice razem domagają się tanich biletów na ligę, domagając się zarazem drogich i bardzo drogich piłkarzy. Ci ostatni też rzecz jasna czegoś żądają, mianowicie podwyżek, choć dla większości najbardziej wskazane byłyby lewatywa, termofor, a z gier sportowych zabawa w dwa ognie. Właśnie popatrzyłem sobie na trzecią kolejkę ligi. Trudno oprzeć się wrażeniu, że spora część uczestników tej zabawy pomyliła profesje. Gracze z Bełchatowa winni zająć się wydobywaniem węgla - ten ich, brunatny leży w końcu płyciutko, wystarczyłaby łopatka i wiaderko. Podobnie gwiazdorzy z Lubina czy Groclinu - jadą tak topornie jak auto bez wspomagania (i wspomagania nie budiet - sędziowie nie dość że na podsłuchu, to jeszcze dla zrobienia sobie alibi zaczęli ponoć gwizdać na odwrót). No, nie jest wcale wesoło. A do tego Antoni F. po 3 miesiącach wychodzi z aresztu (ponoć sędziowie z całej Polski robili zrzutkę na adwokatów) i poleje się następne wiadro pomyj. Pan Antoni ma wyznać, że wziął kasę za mecz, żeby zdekonspirować prezesika z Katowic, tylko niepotrzebnie policja się wtrąciła. A PZPN zdyskwalifikuje obu dożywotnio - tak żeby mieć święty spokój z jednym i drugim. W Ameryce funkcjonuje taki dowcip: - Jaki jest najszczęśliwszy widok? Tysiąc prawników na dnie morza... Byłoby nieźle, gdyby u nas posłać tak na dno Bałtyku z tysiąc sędziów i z tysiąc prezesów. Albo ukarać ich jeszcze surowiej - zapisać do PSL. To niewątpliwie najlepszy dziś sposób na znikanie. Paweł Zarzeczny