Podczas piątkowej konferencji prasowej, która odbyła się w katowickim "Novotelu", dziennikarze dowiedzieli się tylko, że w bramce biało-czerwonych stanie Artur Boruc. Miejsce w składzie "załatwił" mu Michał Kocięba, rzecznik PZPN, który przedstawił go jako pierwszego bramkarza reprezentacji. - W takim wypadku nie mam wyjścia i muszę go wystawić - powiedział ze śmiechem Janas. - Opłaciło się tutaj przyjść - dodał niezbyt zdziwiony Boruc. Sobotni mecz z Austrią biało-czerwoni, liderzy grupy szóstej, chcą oczywiście wygrać. - Przyjechaliśmy po to, aby zdobyć w Chorzowie trzy punkty. Potem zobaczymy, co będzie dalej - powiedział Boruc. - Mam nadzieję, że zawodnicy zagrają zgodnie z planem, który sobie ułożyliśmy - stwierdził selekcjoner reprezentacji. Janas i piłkarze ostrzegają jednak przez hurraoptymizmem. - Obie drużyny są silniejsze niż na początku eliminacji - powiedział trener biało-czerwonych. - Austriacy łatwo nie oddadzą nam trzech punktów. Czeka nas ciężkie zadanie - dodał Sebastian Mila, który na co dzień gra w Austrii Wiedeń. Dziennikarze pytali selekcjonera głównie o to, czy nie obawia, że niektórzy zawodnicy zamiast myśleć o sobotnim meczu w ostatnich dniach byli bardziej zajęci załatwieniem sobie nowych miejsc pracy. - Obawy są jak przed każdym meczem. Nie wiem, jakim musiałbym być człowiekiem, aby nie pozwolić chłopakom na wykorzystanie swojej szansy. Mam nadzieję, że oni to docenią i zagrają tak, aby pokazać, że są warci tych nowych klubów - stwierdził Janas. Trener odniósł się także do kwestii spięcia pomiędzy Adamem Ledwoniem, a Dietmarem Kuehbauerem (po meczu ligowym w Austrii), który nazwał naszego rodaka "śmierdzącym Polakiem". - Moi zawodnicy mają w sobotę zagrać twardo, o wynik, ale w piłkę. Na pewno nie chcę, aby się rewanżowali na boisku - powiedział selekcjoner biało-czerwonych. Andrzej Łukaszewicz, Paweł Pieprzyca; Katowice