GKS pod jego wodzą po rundzie jesiennej Ekstraklasy uplasował się na piątej pozycji. Swoje odejście ze Sportowej argumentował złą polityką transferową klubu. - Nie do końca zgadzamy się z argumentami, które trener przedstawił jako powód zakończenia współpracy. Uważamy, że szansa wzmocnienia drużyny jest przed nami, a okienko transferowe zostało dopiero otworzone - powiedział prezes ekipy z Bełchatowa. - Uważał on, że obecny skład drużyny, jak i jej potencjał nie gwarantuje gry o wysokie cele w lidze. Twierdził, iż klub został znacząco osłabiony choć okienko transferowe zostało dopiero otwarte - dodał. Obie strony spierały się także na temat listy transferowej klubu, która została przedstawiona w ostatnim czasie. Janas tłumaczył, że nie była ona z nim uzgadniania. - Był wątek dotyczący listy transferowej. Poza Carlo Costlym, który jest klasowym piłkarzem, ale z różnych przyczyn chcemy mu znaleźć nowego pracodawcę, reszta zawodników nie miała miejsca w pierwszym składzie klubu - bronił się Zalejski. - Trener Janas nie akceptował w całości tej listy, ale każde z nazwisk, które się na niej pojawiło było dyskutowane ze szkoleniowcem - przekonywał. - W trakcie rozmów, które toczone były od 10 mieliśmy nadzieję na porozumienie. Rozmowy zakończyły się niepowodzeniem, a szczerze powiedziawszy nie zastanawialiśmy się co dalej. Dziś już wiemy, że nie mamy trenera i zaczniemy się zastanawiać nad przyszłością - nakreślił aktualną sytuację GKS Bełchatów. Do momentu wyboru nowego szkoleniowca za zespół będzie odpowiadał Jan Złomańczuk.