Portugalczyk pożegnał się z kadrą "Biało-Czerwonych" pod koniec 2021 roku. Jego odejście było mocno zaskakujące, a kibice nad Wisłą poczuli się mocno rozczarowani faktem, że trener wybrał Brazylię. Paulo Sousa nie wytrzymał We Flamengo od początku nie ma jednak łatwego życia. Krytykowane są osiągane przez niego wyniki, a dodatkowo, według medialnych pogłosek, od Sousy odwróciła się zdecydowana większość piłkarzy. Doszło do tego, że po porażce w finałowym dwumeczu Campeonato Caroca z Fluminense (0-2 i 1-1) musiał... uciekać przed protestującymi kibicami i na lotnisko, z którego odlecieć miał na mecz Copa Libertadores dostał się przez... terminal cargo. Nocą z wtorku na środę Flamengo wygrało swój drugi mecz w tych rozgrywkach, pokonując 3-1 Talleres Cordoba. Po końcowym gwizdku, w trakcie konferencji prasowej szkoleniowiec dał upust emocjom. - To normalne, że kibice mają swoje sympatie, ale nie powinno się tego okazywać poprzez media. Nie wygląda to na przejaw szacunku - grzmiał, odnosząc się do fali krytyki pod jego adresem. - Pokazałem już nasz pomysł na grę. To naturalne, że wyniki nie pojawią się od razu. Robimy jednak wszystko, co możemy - dodawał. Wszystkie skróty Ligi Mistrzów online w Interia Sport - ZOBACZ! W brazylijskich mediach pojawiały się już pogłoski, że posada Sousy wisi na włosku. Na jego miejsce w klubie pojawić miałby się Jorge Jesus.