O konflikcie Małeckiego z klubem pisaliśmy pod koniec marca. To właśnie wtedy poinformowano, że piłkarz został zawieszony w prawach zawodnika przez zarząd Zagłębia Sosnowiec, a powodem tej decyzji było rzekome "naruszenie nietykalności cielesnej jednego z członków sztabu szkoleniowego". Teraz sprawa wraca, a działacze z Sosnowca obstają przy swoim. Małecki z kolei wciąż zapewnia, że wszystko wyssano z palca. Adwokat zawodnika udzielił wywiadu "Przeglądowi Sportowemu", stwierdził w nim, że chodzi tylko o pieniądze, a kwota jest znacząca.Działacze Zagłębia zawiesili piłkarza, ale to ponoć nie koniec pomysłów na ukaranie 32-latka. Oczekiwano, że Małecki przystanie na propozycję rozwiązania umowy, która wygasa z końcem sezonu i... zrzeczenia się należnej mu wypłaty. Jak mówi reprezentujący zawodnika mecenas Marcin Kwiecień, chodzi o 250 tysięcy złotych. Sprawa trafiła do Komisji Dyscyplinarnej. Były piłkarz m.in. Wisły Kraków zgadza się na rozwiązanie kontraktu, ale z winy klubu, co zapewni mu wypłacenie należnych pieniędzy. Do tego twierdzi, że nie doszło do naruszenia nietykalności cielesnej, a konfliktowa sytuacja zakończyła się wymianą soczystych epitetów. I że ma na to świadków. Klub nie chce komentować sprawy. Milczy prezes Marcin Jaroszewski, milczy rzekomo poszkodowany trener Matusiak. Wody w usta nabrali też świadkowie wydarzeń po meczu ze Stomilem. W "Przeglądzie Sportowym" cytowane są jedynie wypowiedzi piłkarzy, którzy proszą o anonimowość, ale... potwierdzają wersję Małeckiego. WŁ, Polsat SportCzytaj więcej na Polsatsport.pl!