- Odpowiednie papiery leżą u mnie w szufladzie. Teraz pan Frankowski ma problem - powiedział na łamach "Przeglądu Sportowego" menedżer pracujący nad transferem Janusz Feiner. - W piątek Tomasz sam napisał w języku francuskim zobowiązanie, że przyjmuje ofertę trzyletniego kontraktu, który wejdzie w życie po zaakceptowaniu przez Wisłę oferty Levante. Tak sformułowane pismo wysłaliśmy od razu na adres klubu. Pan Kapka przysłał faks z informacją, że Wisła akceptuje ofertę Levante na sumę 1.2 miliona euro. Wówczas nawet osobiście do niego zadzwoniłem i spytałem, czy mam to rozumieć jako potwierdzenie transferu? Otrzymałem satysfakcjonującą odpowiedź, a tymczasem we wtorek dowiaduje się, że Frankowski podpisał kontrakt z Elche! Niewiarygodne! - tłumaczył Feiner. - Znam pana Frankowskiego od trzynastu lat, pomagałem mu wyjechać do Francji. Teraz zachował się bardzo nieładnie i za to spotka go surowa kara! - dodał menedżer. Frankowski zaprzecza, że podpisał dwie umowy. - Od początku mówiło się również o Levante, tyle że chyba za głośno. Mój menedżer i jego wspólnik z Hiszpanii pracowali nad transferem do Elche po cichu. Działało przy tym pięciu pośredników, dwa biura menedżerskie. Po rozmowie z Mirkiem Trzeciakiem, który mieszka w Hiszpanii, podjąłem ostateczną decyzję. Mirek polecił mi Elche, jako zespół z większymi perspektywami - stwierdził Frankowski.