Była już 94. minuta spotkania. Szachtar prowadził 2:1 i byli bliski wyeliminowania obrońców trofeum. Golkiper FC Sevilla zdecydował się na desperacki ruch i razem z kolegami z pola zawędrował pod pole karne rywala. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego niczym rasowy snajper precyzyjnie uderzył głową i piłka wpadła do siatki! Ponieważ w pierwszym spotkaniu na Sanchez Pizjuan również był remis 2:2, toteż arbiter zarządził dogrywkę, w której Ernesto Chevanton przesądził losy awansu na korzyść ekipy z Andaluzji. "Miałem szczęście. Byliśmy jak owce na płonącym statku. Podbiegłem na pole karne i spotkałem tam zdumionych moich kolegów, w stanie zagrożenia. Są rzeczy, których nie jesteś w stanie sobie wyobrazić. Dzięki temu nadal "żyjemy" w trzech rozgrywkach (Walka o mistrzostwo oraz Puchary Króla i UEFA - przyp. red) i nadal spełniają się nasze marzenia" - podsumował Andres Palop.