Ewa Pajor to kolejny, zaraz po Robercie Lewandowskim i Wojciechu Szczęsnym, polski akcent, który robi furorę w drużynie ze stolicy Katalonii. Dotychczas 28-letnia napastniczka zanotowała na swoim koncie 19 bramek oraz 7 asyst w samych tylko rozgrywkach F Ligi. Te statystyki pozwalają jej dzierżyć pozycję liderki tabeli królowych strzelczyń, z przewagą aż 5 bramek nad drugą zawodniczką w tej klasyfikacji. Szczególnie udanym miesiącem w wykonaniu napastniczki reprezentacji Polski był kwiecień, w którym aż czterokrotnie zmieściła ona futbolówkę w siatce rywali. Nie umknęło to uwadze ligowych władz, które postanowiły przyznać jej statuetkę dla najlepszej piłkarki minionego miesiąca. Przed kobiecą drużyną "Dumy Katalonii" jeszcze kilka ważnych spotkań, w tym trzy starcia na ligowym podwórku, które zadecydują o tytule F Ligi. Pierwsze z nich odbyło się już 4 maja, kiedy to piłkarki Barcelony stanęły naprzeciw zawodniczek Deportivo La Coruna. W przeciwieństwie do poprzedniego starcia z Badaloną w tym meczu mogliśmy podziwiać wyczyny Pajor już od pierwszej minuty. Dublet Pajor w pierwszej połowie. Polka była nie do zatrzymania Ci, którzy od dłuższego czasu śledzą poczynania kobiecej ekipy "Blaugrany" zapewne mogli przewidzieć jak będą wyglądać pierwsze minuty tego starcia. Piłkarki Barcelony zdecydowanie kontrolowały przebieg gry. Mimo to na pierwszą bramkę w tym spotkaniu musieliśmy poczekać aż do 13. minuty. Wtedy to piłkę w pole karne otrzymała Sydney Schertenleib, lecz jej strzał trafił wprost pod nogi rywalki. Ta jednak zdecydowała się na przyjmowanie futbolówki, co okazało się bardzo brzemienne w skutkach. Tuż obok niej ustawiona była bowiem Ewa Pajor, która przejęła piłkę i bez zastanowienia skierowała ją w światło bramki, otwierając wynik spotkania. Kilka minut później Polka miała dwie świetne szanse na podprawienie swojego dorobku bramkowego jednak tym razem jej strzały okazały się minimalnie niecelne. Widać było, że Ewa Pajor miała tego dnia duży ciąg na zdobywanie goli, co potwierdziło się w 31. minucie rywalizacji, kiedy to napastniczka Barcelony ponownie wpisała się na listę strzelczyń. Było to jej 38. trafienie w sezonie, co tylko pokazuje jak ważnym elementem drużyny Pere Romeu jest polska zawodniczka. Była to zarazem ostatnia bramka, jaką mogliśmy obserwować w tej części rywalizacji. Pewne zwycięstwo Barcelony. "Potrójna Korona" na wyciągnięcie ręki Niedzielni fan żeńskiej drużyny Barcelony mógł przecierać oczy ze zdumienia, widząc statystyki pierwszej połowy tego meczu. "Duma Katalonii" mogła się bowiem pochwalić... 82-procentowym posiadaniem piłki. Walcząca o utrzymanie La Coruna nie miała szans, aby choć przez chwilę zagrozić bramce, pilnowanej przez Catę Coll. Początek drugiej połowy tego spotkania niczym nie różniła się od pierwszej odsłony - pełna dominacja zawodniczek ze stolicy Katalonii i znów moment wyczekiwania na kolejne trafienie w tym meczu. Mimo wielu starań piłkarki Barcelony przez długi czas nie mogły znaleźć drogi do bramki rywalek. Dopiero w 73. minucie kibice kobiecej FC Barcelona znów mogli cieszyć się z gola. Tym razem jego autorką była Alexia Putellas. Po 8 minutach na tablicy widniał już wynik 4:1, a to za sprawą gola Aitany Bonmati. Chwilę później mogliśmy obserwować indywidualny rajd Pajor, lecz przed skompletowanie hat tricka powstrzymał ją słupek bramki rywalek. Nie zmieniło to faktu, iż na finiszu sezonu kobieca Barcelona zanotowała kolejne imponujące zwycięstwo na krajowym podwórku. Piłkarki Barcelony są o krok od przypieczętowania mistrzostwa Hiszpanii. Mogły to zrobić już w spotkaniu z La Coruną, bowiem aż do 85. minuty w równoległym meczu zawodniczek Realu Madryt na tablicy wyników widniał remis. Piłkarki "Królewskich" zdołały jednak zwyciężyć swój mecz, co wciąż utrzymuje je w grze o tytuł. Na dwie kolejki przed końcem sezonu F Ligi tracą one 4 "oczka" do rywalek ze stolicy Katalonii. To nie jedyne trofeum, które w obecnym sezonie może pojawić się w dorobku Ewy Pajor. Drużyna Polki zagra bowiem w finale Ligi Mistrzyń oraz finale Pucharu Królowej. Podopieczne Pere Romeu mogą więc zakończyć sezon z "Potrójną Koroną" na koncie.