Oficjalna prezentacja "Białej Gwiazdy" przed nowym sezonem upłynęła w atmosferze umiarkowanego optymizmu. - Oczywiście jesteśmy tu po to, by walczyć o jak najwyższe cele. Nie powiemy przecież, że chcemy walczyć o utrzymanie - uzupełnił wypowiedź prezesa szkoleniowiec krakowian Henryk Kasperczak. Wiślacy przygotowywali się do rundy wiosennej w dwóch okresach. Pierwszy 6 tygodniowy miał na celu kształtowanie kondycji i innych cech motorycznych. Temu przede wszystkim miały służyć zgrupowania w Myślenicach i Zakopanem. W drugim okresie (od 15 lipca) drużyna przebywała na obozie we Francji, gdzie rozegrała mecze z groźnymi francuskimi zespołami. - Nie szukaliśmy łatwych rywali. Chcieliśmy zobaczyć gdzie jest nasz zespół w porównaniu z europejską czołówką - wyjaśniał Kasperczak. - Trzeba jednak stwierdzić, że trudno o takie sprawiedliwe porównanie. My możemy mówić o poszczególnych meczach, jakie błędy w nich popełniliśmy. Jednak całokształt: organizacja, trenerzy, baza powoduje, że generalnie jesteśmy daleko w tyle. - Niemniej jednak wybór przeciwników we Francji i oprawa meczów była doskonała. To na pewno zaprocentuje w przyszłości - stwierdził trener. - Wykonaliśmy przed sezonem normalną pracę. Teraz z niecierpliwością będziemy czekać, jak nasza kochana Wisła będzie się prezentować. Wisła przed sezonem nie osłabiła się. Do zespołu dołączyli nowi gracze. Bramki Wisły będzie bronił Francuz Angelo Hugues. Nowymi nabytkami są także Jacek Paszulewicz i Maciej Stolarczyk. Transfer golkipera wymusiła kontuzja pierwszego do tej pory bramkarza Wisły Artura Sarnata, który jednak już trenuje z zespołem. W przyszłym tygodniu okaże się jaki jest stan zdrowia Tomasza Frankowskiego i kiedy będzie on w pełni gotowy do gry w I zespole. Na razie nie wiadomo więc, kto w inauguracyjnym meczu ze Szczakowianką (niedziela godz. 17.00) będzie partnerował w ataku Maciejowi Żurawskiemu. Mógłby to być Marcin Kuźba, ale na razie rozmowy w jego sprawie utknęły w martwym punkcie. - Nie zapadły jeszcze decyzje ani w tę ani w tamtą stronę - krótko skwitował sprawę wiceprezes zarządu Zdzisław Kapka.