Można próbować oszukiwać rzeczywistość i mówić, że Kylian Mbappe nie zagrał słabo w pierwszym meczu ćwierćfinałowym Ligi Mistrzów przed własnymi kibicami na Parc des Princes. Gdybyśmy nie mówili o jednym z najlepszych, jeśli nie najlepszym piłkarzu na świecie, taka narracja miałaby pewnie jakąś rację bytu. Z racji na oczekiwania trzeba jednak powiedzieć, że Mbappe w rywalizacji z FC Barcelona zaprezentował się bardzo słabo i sam gwiazdor ma tego świadomość. Kolejny konkurent dla Jakuba Kiwiora? 80 milionów euro może pójść w ruch To, jak pokazał się wówczas Mbappe kompletnie nie współgrało z tym, co mówił przed pierwszym gwizdkiem sędziego. - To czas dla wielkich graczy. Jestem gotowy i jak zawsze nie zamierzam się ukrywać - zapowiadał wówczas. Na zapowiedziach się skończyło. Największy gwiazdor Paris Saint-Germain został kompletnie zneutralizowany przez Julesa Kounde oraz pomagających mu pomocników. Z pewnością słaby występ 25-latka był jedną z przyczyn porażki 2:3 przed własnymi fanami. FC Barcelona - PSG. Mbappe chce powtórzyć hat-tricka Jak jednak pokazuje historia Mbappe w fazie pucharowej lubuje się w występach przed wrogą mu publiką. Gdy porównamy jego liczby, które udało się osiągnąć podczas meczów domowych i wyjazdowych w fazie pucharowej Ligi Mistrzów, to przepaść jest ogromna. W spotkaniach wyjazdowych gwiazdor strzelił bowiem aż 13 goli, a przed własnymi fanami bramkarzy rywali pokonywał ledwie pięć razy. Francuskie media zapowiadają, że do Katalonii przyjechał być może na swój ostatni mecz w Lidze Mistrzów w barwach Paris Saint-Germain. Przekaz, który płynie z obozu gwiazdora, jest jasny. "Mbappe przyjechał do Barcelony po zemstę" - zapowiadają francuskie media. Fani "Dumy Katalonii", czytając takie zapowiedzi, mogą mieć czarne wizje przed oczami i trudno im się dziwić. 25-latek już raz w fazie pucharowej zniszczył marzenia wszystkich Cules, choć to miało miejsce jeszcze na Camp Nou i wówczas był to pierwszy mecz, a nie rewanż. Niemniej jednak w Katalonii wszyscy mają świadomość, kto jest największym zagrożeniem po stronie rywali. Dobre wieści dla Bayernu przed rewanżem w Lidze Mistrzów. Ogłosił je trener Wszystko wydarzyło się 16 lutego 2021 roku, a więc ponad trzy lata temu. Po stronie "Blaugrany" grali wówczas: Leo Messi, Antoine Griezmann czy Ousmane Dembele, który dziś prawdopodobnie zagra w pierwszym składzie PSG. Spotkanie rozpoczęło się tak, jak marzyli wszyscy związani z Barceloną. W 27. minucie do piłki ustawionej na 11. metrze podszedł bowiem Leo Messi i otworzył wynik meczu. Później błyszczał już jednak tylko ten zdecydowanie młodszy z gwiazdorów. W 32. minucie to Mbappe otworzył swoje konto bramkowe, doprowadzając do remisu. Wynikiem 1:1 zakończyła się pierwsza połowa. W drugiej Barcelona musiała bronić się przed huraganowymi atakami PSG, których inicjatorem był oczywiście właśnie Francuz. Mbappe drugiego gola strzelił w 65. minucie, a trzeciego 20 minut później. Jego PSG wygrało 4:1. Z pewnością gwiazdor marzy i pragnie, aby tak samo zakończyło się spotkanie na stadionie olimpijskim. To najprawdopodobniej jego ostatnia szansa na zdobycie Ligi Mistrzów z klubem ze stolicy Francji. Z pewnością ten wtorkowy wieczór może także zaważyć na tym, kto będzie faworytem do wygrania nie tylko Ligi Mistrzów, ale także Złotej Piłki. Być może nieco niespodziewanie jednym z rywali Mbappe do tej prestiżowej nagrody w ostatnich miesiącach stał się Robert Lewandowski, dla którego to również może być ostatnia szansa na wygranie Ligi Mistrzów. Podtekstów jest wiele, wygrać może tylko jedna strona. O tym, kto to będzie przekonamy się w okolicach godziny 23:00. Relacja tekstowa na żywo na Sport.Interia.pl. Transmisję przeprowadzi Polsat Sport Premium 1.