W treningu nie uczestniczyli Adam Piekutowski, Jacek Kowalczyk oraz leczący od dłuższego czasu kontuzje: Marcin Kuźba i Tomasz Dawidowski, zaś Temple Omeonu ograniczył się do biegania wokół boiska razem z trenerem Ryszardem Szulem. Po zakończeniu zajęć na twarzach wiślaków zagościł promienny uśmiech. Jeszcze tylko jutrzejszy mecz i będzie można wyjechać na zasłużone urlopy. Mimo, że to ostatnia potyczka, a rywal IV - ligowy, nie ma mowy o jakimkolwiek minimalizmie i ulgowym traktowaniu meczu. - Zawsze gramy o zwycięstwo. Wychodzimy na boisko, by strzelić gole, dać radość kibicom i samemu mieć satysfakcję z kolejnego zwycięstwa. Z tego względu, że to ostatni mecz, chcemy pokazać się z jak najlepszej strony, by sprawić naszym wiernym sympatykom swego rodzaju prezent mikołajkowo-świąteczny - deklarują zawodnicy Białej Gwiazdy. Na piłkarzy czekała jak zwykle spora grupa łowców autografów. Nie było chyba osoby, która odeszłaby bez upragnionego podpisu Macieja Żurawskiego, Radosława Majdana czy Tomasza Frankowskiego. Franek cieszył się też bardzo z opublikowanych wczoraj przez UEFA wyników klasyfikacji na najlepszych strzelców lig europejskich: - To na pewno miłe wyróżnienie na zakończenie niezwykle udanej dla mnie rundy. Cieszę się z tego sukcesu, bo to miłe uczucie być w czymś na pierwszym miejscu. W Świętego Mikołaja bawił się dziś Maciej Stolarczyk, który wychodził z klubowego budynku z dwoma ogromnymi workami piłek z autografami zawodników. - Jedziemy na spotkanie do jednej ze szkół. Piłek u nas pod dostatkiem, więc skoro nikt nie widzi, to kilka wziąłem - śmiał się obrońca Wisły. Ostatnia okazja do zobaczenia Wisły w akcji w tym roku jutro o 17.00 w czasie pucharowego meczu z Koszarawą Żywiec.