Wiślackie rozprężenie Gdy jasnym stało się, że "Biała Gwiazda" w III rundzie Pucharu UEFA zmierzy się z niemieckim Schalke, niewielu było takich, którzy wierzyli w to, iż będzie w stanie sprawić niespodziankę i odprawić uznanego rywala. Owszem, kadrowych problemów nie było, w drużynie Kasperczaka panowało bardzo wysokie morale, lecz szkoleniowiec skarżył się, iż kłopotem jego zespołu są... skłonności do dekoncentracji. Nie pokazał tego ostatni sprawdzian zespołu przed pierwszym meczem z "Królewsko-Niebieskimi". Wisła gładko pokonała Lecha Poznań 3-2, rozstrzygając losy starcia już w pierwszej połowie po dwóch golach Marcina Kuźby i trafieniu Kalu Uche. Zawiedli liderzy Piąty zespół poprzedniego sezonu Bundesligi już w pierwszej akcji meczu przy Reymonta pokazał, jak będzie groźny. Po serii szybkich podań na wolną pozycję wyszedł Boehme, który wykorzystał moment zawahania defensorów i oddał strzał, na szczęście - niecelny. Jakby w odpowiedzi, niespełna 180 sekund później pazur pokazali gospodarze: doskonałe, długie dogranie otrzymał Kuźba, który jednak zdecydował się na strzał z ostrego kąta zamiast podawać do lepiej ustawionego Żurawskiego. Spotkanie było bardzo otwarte, a groźnych sytuacji po obu stronach nie brakowało, ale to "Biała Gwiazda" objęła w tym meczu prowadzenie. Po dośrodkowaniu w pole karne niefortunnie interweniował Poulsen i choć Rost próbował przekonywać arbitrów, że zdołał wybić piłkę, nim ta przekroczyła linię, ci nie mieli żadnych wątpliwości. Do przerwy Wisła prowadziła 1-0 lecz wiadomym było, że po zmianie stron czeka ją nawalny wręcz atak rywali, którzy szykowali się do tego, by już w pierwszym spotkaniu przesądzić kwestię awansu. Więcej aktualności sportowych znajdziesz na sport.interia.pl Kliknij!