W ostatnich tygodniach sporo mówiło się o Hutniku Kraków. Drugoligowiec przegrał bowiem najpierw mecz z drugim składem Lecha Poznań, a następnie z Kotwicą Kołobrzeg, choć oba te spotkania prowadził już 3:0. Na reakcję władz zespołu z małopolski nie trzeba było długo czekać. Po przegranym meczu z Kotwicą podjęto bowiem decyzję o zawieszeniu Kamila Wengera oraz Dawida Kubowicza. Z pierwszym z panów ostatecznie rozwiązano umowę za porozumieniem stron. Hutnik Kraków w oficjalnym oświadczeniu przekazanym mediom zasugerował bowiem, że wspomniani wcześniej piłkarze mogli uczestniczyć w... ustawieniu meczów. Później jednak w sieci pojawiło się kolejne oświadczenie klubu, w którym odcięto się od wcześniejszych zarzutów pod adresem obu zawodników. Cracovia może wyprowadzić się z Krakowa? Padły mocne słowa Dawid Kubowicz przerywa milczenie. "Mam czyste sumienie" Jak się okazuje, panowie do tej pory mierzą się w konsekwencjami decyzji podjętych przez ich pracodawców. W rozmowie z portalem "WP Sportowe Fakty" Dawid Kubowicz przyznał, że zabrakło mu słów, gdy klub oskarżył go o ustawianie spotkań. Piłkarz wyjawił, że w całej tej sytuacji ucierpiała także jego małżonka. "Na drugi dzień miałem straszne problemy w domu. Żona w swojej firmie pełni poważną funkcję i w pewnym stopniu odpowiada też za kodeks etyczny. Po insynuacjach, które pojawiły się w prasie, musiała tłumaczyć, że ona, jak i ja nie mamy z tym nic wspólnego. To było dla mnie bardzo trudne, bo wtedy zrozumiałem, że to odbija się też na mojej rodzinie. Dla mnie to jest krzywdzenie ludzi. W piłce występuje wiele sytuacji, które byłyby uznawane za mobbing, gdyby piłkarze posiadali z klubami umowę o pracę. Oni mi zrobili po prostu krzywdę. Mam kontrakt do czerwca i jak po tym wydźwięku mam sobie znaleźć klub, by dalej kontynuować karierę? Oni tą insynuacją praktycznie skasowali mnie w środowisku" - przyznał. Kubowicz decyzją klubu trenuje obecnie z juniorami. Jak sam przyznaje, nie wie, jakie plany mają teraz wobec niego jego pracodawcy. "Żadnych rozmów nikt ze mną nie podjął. Prezes próbuje bronić swojej decyzji. Jak zapytano go 'co będzie z Kubowiczem', dał do zrozumienia, że na razie będę trenował w juniorach, bo nie chcę rozwiązać umowy. Zasugerował nacisk na rozwiązanie kontraktu ze strony klubu, podczas gdy nikt ze mną żadnych rozmów nie podejmował" - powiedział. Kubeł zimnej wody na głowy naszych piłkarzy. Majdan nie gryzie się w język