- Po meczu z Wisłą straciliśmy bezpowrotnie do końca tego sezonu Łukasza Gikiewicza. Straciliśmy również Przemka Kaźmierczaka. Sam zawodnik i służba medyczna zadecydowały, że stan kolana od wielu tygodni nie jest w optymalnym stanie. Niewielki był sens ponownego reanimowania zawodnika i narażania go na jeszcze większe kłopoty. Stąd też wynikała być może jego forma w ostatnim czasie. Była to jednak jego decyzja prywatna. On podejmował decyzję, by pomóc zespołowi. Wiemy, że jego rola w tej drużynie była bardzo znacząca - powiedział trener Śląska Wrocław. - Nie ma ludzi niezastąpionych. Są jednak tacy, których trudno zastąpić. Jestem absolutnie przekonany, że jego brak stworzy nam problemy. Jeżeli zagramy bez ataku, to na pewno zagramy z obroną i pomocą. W Warszawie nikt przecież sobie nie wyobraża porażki - dodał doświadczony szkoleniowiec. Pod znakiem zapytania stoi z kolei występ kapitana wrocławskiej drużyny, Sebastiana Mili. - Może być brany pod uwagę do gry. Wszystko zależy od jego formy. Od pewnego czasu, podobnie jak Kaźmierczak walczy z urazem, ale jego ambicja ciągnie go do grania. Wiemy, że jako playmaker naszego zespołu wiele dla nas znaczy. W ramach przygotowań do meczu z Polonią Warszawa, Śląsk we wtorek rozegrał mecz sparingowy z I-ligowym MKS Kluczbork. Potyczka zakończyła się bezbramkowym remisem. - Skorzystaliśmy z możliwości zagrania dwoma składami. Do tego spotkania desygnowałem graczy zdrowych, a także dołączyli do nas zawodnicy występujący w zespole Młodej Ekstraklasy - zakończył "Oro Profesoro".