Olszar uważa, że miesiące spędzone na Wyspach Brytyjskich nie poszły na marne. - Nie grałem, owszem. Ale za to trenowałem przez kilka miesięcy na doskonale przygotowanych murawach, w bardzo dobrym towarzystwie. Na zajęciach u boku Patrika Bergera czy Teddy'ego Sheringhama naprawdę wiele można się nauczyć. Zresztą warto zbierać zagraniczne doświadczenia. Występy w lidze austriackiej, przygoda z Portsmouth - to wszystko sprawiło, że jestem dziś zawodnikiem na pewno lepszym, niż dwa lata temu, gdy wyjeżdżałem z kraju - powiedział Olszar w "Sporcie". - Nie zraziłem się do Anglii. Wręcz przeciwnie - to dla mnie dodatkowa mobilizacja. Rozmawiałem nawet z menedżerem Portsmouth, Harrym Redknappem, o moich szansach występów w obecnym sezonie. Mówił, że będę wchodzić z ławki na 10-15 minut. I dodawał, że jestem w takim wieku, w którym powinienem grać więcej. Dlatego zdecydowałem sią na czasowy powrót do Polski i podpisałem roczny kontrakt z Polonią. Ale do Anglii jeszcze wrócę - mam tam swojego menedżera. Poza tym zachwyciła mnie atmosfera wokół piłki. Po 14 latach spędzonych w Niemczech wydawało mi się, że właśnie tam najbardziej kochają futbol. Nic z tych rzeczy. Na Wyspach piłka to szaleństwo - stwierdził. Olszar strzelił w barwach zespołu z Konwiktorskiej jedną bramkę, ale też zdążył już "zarobić" czerwoną kartkę. - Fakt, że straciłem teraz trzy mecze. Kartka wzięła się zaś z nadmiaru ambicji. Jeśli już zaciskam zęby i gram wbrew bólowi, to staram się walczyć o każą piłkę. W Płocku spóźniłem się o ułamek sekundy. Reszta - to już interpretacja całej sytuacji, dokonana przez sędziego. Mogła być czerwień, nie musiała. Szkoda, bo wróciłem grać po 90 minut, a nie kończyć mecze po kwadransie - zakończył Olszar.