Tak wyglądało kilkanaście minut doliczonych do regulaminowego czasu gry meczu Haiti z Chinami. Obydwa zespoły przegrały swoje pierwsze spotkania, więc nie trzeba dodawać, jak ważne było to spotkanie. A w nim Haitanki miały szansę na historyczny wynik, jako że w 29. minucie czerwoną kartkę otrzymała Zhang Rui. Lepszej okazji mieć już nie mogły. Długo utrzymywał się jednak wynik bezbramkowy i wreszcie pod koniec meczu hiszpańska sędzia podyktowała rzut karny dla Chin. Wykorzystała go Wang Shuang i mecz zaczął wyrywać się zawodniczkom z Karaibów z rąk. Aż do doliczonego czasu. Wtedy sędzia Marta Huerta de Aza podyktowała kolejny rzut karny, tym razem dla Haiti. To była wielka szansa. Kontrowersja na mundialu kobiet Tylko, że sędzia podbiegła do monitora z powtórkami VAR i po obejrzeniu filmu zmieniła zdanie. Chinka naskoczyła na zawodniczkę z Haiti, ale arbiter uznała, że o karnym nie ma mowy. Protestowały Haitanki, protestował ich trener Nicolas Delepine. Tym bardziej, że po chwili Hiszpanka nie skorzystała VAR przy kolejnej sytuacji z potencjalnym karnym. Kolejna draka na mundialu. Pytanie dziennikarza zostało anulowane Po doliczonym karnym Chiny pokonały Haiti, zachowując szanse na awans. Piątkowe wyniki mistrzostw świata: Argentyna - RPA 2:2, Anglia - Dania 1:0, Chiny - Haiti 1:0