Obserwatorów meczu najbardziej zdziwiła postawa Wisły Kraków drugiej połowie, kiedy to zawodnicy cofnęli się pod własną bramkę. - Nie wiem dlaczego tak się cofnęliśmy. Nie kazałem zawodnikom grać aż tak blisko naszej bramki. Najgorsze jest to, że drugą bramkę straciliśmy w momencie, kiedy sami byliśmy bliscy strzelenia drugiej - stwierdził Okuka. - Na pewno to, że cofnęliśmy się nie wynikało ze złego przygotowania fizycznego. Nie wiem dlaczego tak się stało. Myślę, że przegraliśmy przez brak koncentracji i kilka prostych błędów. Słabszy mecz w barwach Wisły rozegrał Branco Radovanovic. Kibice już od początku drugiej połowy wywoływali do gry Pawła Kryszałowicza, ale trener Okuka wpuścił polskiego napastnika dopiero na ostatnie 10 minut. - Radovanovic miał absorbować obrońców, jednak jako napastnik nie zagrał zbyt dobrze. Później wpuściłem do gry Kryszałowicza, ale chyba nieco za późno - przyznał trener krakowian. Zdaniem Okuki szanse Wisły na wyjście z grupy zmalały, ale on jeszcze nie traci nadziei. - Kiedy przegrywa się pierwszy mecz u siebie, to na pewno szanse są mniejsze. Jednak nasza grupa jest ciężka i równa, dlatego wszystko może się zdarzyć - zakończył szkoleniowiec "Białej Gwiazdy". Andrzej Łukaszewicz, Paweł Pieprzyca; Kraków